Błąd praktykantki udaremnił walkę o działkę wartą miliony. Teraz prawnik spadkobierców byłych właścicieli stara się dowieść, że przepisy prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnych (p.p.s.a.) dotyczące przywrócenia terminu są w przypadku profesjonalnych pełnomocników wykładane niezgodnie z ustawą zasadniczą.
Chodzi o interpretację art. 86 p.p.s.a. Wskazuje się w nim, że jeśli strona bez swej winy nie dokonała w terminie czynności w postępowaniu sądowym, sąd na jej wniosek postanowi przywrócenie terminu.
Za mało odpisów
Skarga konstytucyjna, która wpłynęła do TK, dotyczy nieruchomości dekretowej, a konkretnie działki, na której stała kamienica totalnie zniszczona w czasie wojny. Walka o odzyskanie parceli rozpoczęła się w 2002 r., kiedy złożony został wniosek o stwierdzenie nieważności orzeczenia dekretowego. Przez lata sprawa trafiła do Ministerstwa Infrastruktury, Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, a na koniec do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Na skutek jego orzeczenia wróciła do resortu. Ten w 2016 r. powtórnie odmówił spadkobiercom byłych właścicieli przyznania prawa własności czasowej do gruntu. Nie godząc się z tym rozstrzygnięciem, prawnik spadkobierców złożył skargę do WSA. Sąd dopatrzył się braków formalnych w piśmie – nie dostał bowiem wymaganej ilości odpisów i wezwał skarżących do uzupełnienia braków w terminie siedmiu dni.
Czytaj także: Adwokat nie jest rzecznikiem prasowym klienta
I tu zaczęła się nieprzyjemna w skutkach dla nich historia. Aby mieć potwierdzenie, że złożona została wymagana liczba odpisów skargi, pełnomocnik skarżących zdecydował, że nie będzie korzystać z usług Poczty Polskiej, a braki zostaną uzupełnione poprzez osobiste zaniesienie opisów do sądu. Biuro podawcze sądu, potwierdzając otrzymanie dokumentów, wskazuje bowiem, ile odpisów dołączono do skargi.