Sejmowa sala ma być pełna

Marszałek planuje rewolucję w trybie prac izby. Chce, by ministrowie nie przemawiali już do pustych ław.

Aktualizacja: 14.11.2017 08:37 Publikacja: 13.11.2017 18:54

Tryb pracy izby poselskiej próbowali zmienić także poprzedni marszałkowie Sejmu – z miernym skutkiem

Tryb pracy izby poselskiej próbowali zmienić także poprzedni marszałkowie Sejmu – z miernym skutkiem

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Obecnie Sejm zbiera się najczęściej na trzy dni co dwa tygodnie. W tym samym czasie odbywają się posiedzenia komisji. Przykładowo podczas ubiegłotygodniowego posiedzenia było ich ponad 50. Za kilka miesięcy ma się to skończyć. Marszałek Marek Kuchciński z PiS proponuje, by posłowie pracowali w cyklu trzytygodniowym. Jeden tydzień poświęcony byłby obradom plenarnym, drugi komisjom, a trzeci pracy posłów w terenie.

Andrzej Grzegrzółka z Centrum Informacyjnego Sejmu potwierdza, że marszałek rozważa zmiany. „Ostatnie dwa lata bardzo intensywnej pracy Sejmu mogą stanowić podstawę do propozycji i rozmowy na temat zmian w trybie prac Izby. Marszałek Sejmu, jako osoba je nadzorująca i koordynująca, jest w pełni świadomy zarówno zalet, jak i wad aktualnie obowiązującego harmonogramu" – informuje Grzegrzółka.

Politycy opozycji mówią, że Kuchciński tę propozycję przedstawił już podczas posiedzenia Konwentu Seniorów, które omawiało kalendarz posiedzeń na 2018 rok. – Marszałek argumentował, że obecny system powoduje absencję zarówno na komisjach, jak i w sali plenarnej – tłumaczy szefowa klubu Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer.

Rzeczywiście, obecnie sala obrad często świeci pustkami. Przykłady? W kwietniu przy prawie pustych ławach odbywała się debata nad ustawą o Krajowej Radzie Sądownictwa. Podobnie było w lipcu, gdy prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf składała sprawozdanie z działalności SN. Posłowie opozycji tłumaczyli potem, że zamiast na sali obrad byli na demonstracji pod Pałacem Prezydenckim.

We wrześniu nie mieli już tak dogodnej wymówki. Wtedy sprawozdania rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara słuchało dokładnie 11 posłów. – Jeżeli o mnie chodzi, nie mam problemu z tym, że przemawiam do pustej sali. Gdy byłem wykładowcą, zdarzały się sytuacje, że miałem trzech studentów na sali. Natomiast mam problem z tym, że obywatele zobaczyli puste ławy sejmowe – komentował.

Czy to się zmieni? Katarzyna Lubnauer podejrzewa, że tylko częściowo. – Czasami posłowie chcieliby uczestniczyć w interesującym ich punkcie, a nie mogą ze względu na komisje. To się skończy. Jednak często Sejm zajmuje się wąskimi branżowymi tematami. Nie sądzę, by w ich przypadku frekwencja znacząco wzrosła – tłumaczy.

Podejrzewa, że marszałek oprócz zapełnienia sali obrad chce zrealizować inne cele. – Intensywny tryb odpowiadał PiS, któremu zależało na błyskawicznym przeforsowaniu ważnych dla niego ustaw. Teraz tempo zmalało, więc PiS może być na rękę organizowanie posiedzeń co trzy tygodnie pod pretekstem uzdrawiania obyczajów – komentuje.

Marszałka czeka jednak trudna przeprawa. Nie jest bowiem pierwszym, który wychodzi z taką propozycją.

Identyczny tryb pracy próbował wdrożyć za rządów SLD ówczesny marszałek Marek Borowski. Eksperyment skończył się po kilku tygodniach. – Powodem był natłok prac. To było przed akcesją, mieliśmy przyjąć kilkaset ustaw przystosowujących nas do prawa unijnego, więc komisje musiały pracować na okrągło – wspomina Marek Borowski.

Później zmienić tryb chciała marszałek Ewa Kopacz z PO. Planowała cykl dwutygodniowy: tydzień na salę plenarną, drugi na komisje. – Przeciwnikiem był rząd. Obecnie ministrowie przychodzą do Sejmu co dwa tygodnie. Obawiali się, że będą musieli siedzieć przy Wiejskiej bez przerwy – wspomina jeden z polityków PO.

Borowski uważa, że z realizacją swojego planu Kuchciński też może mieć problemy. – Spowoduje sprzeciw posłów. Będą musieli częściej przyjeżdżać do Warszawy, czego nie lubią – prognozuje Borowski.

Są jednak też politycy, którym podoba się zmiana trybu prac izby. Klub Kukiz'15 domaga się wpisania rozdzielenia posiedzeń Sejmu i komisji do regulaminu izby. – Od półtora roku mamy już gotowy projekt zmian w regulaminie. Zbyt szybkie procedowanie niektórych projektów jest szkodliwe, a Sejm nie może być maszynką do głosowania – argumentuje wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka z Kukiz'15.

Obecnie Sejm zbiera się najczęściej na trzy dni co dwa tygodnie. W tym samym czasie odbywają się posiedzenia komisji. Przykładowo podczas ubiegłotygodniowego posiedzenia było ich ponad 50. Za kilka miesięcy ma się to skończyć. Marszałek Marek Kuchciński z PiS proponuje, by posłowie pracowali w cyklu trzytygodniowym. Jeden tydzień poświęcony byłby obradom plenarnym, drugi komisjom, a trzeci pracy posłów w terenie.

Andrzej Grzegrzółka z Centrum Informacyjnego Sejmu potwierdza, że marszałek rozważa zmiany. „Ostatnie dwa lata bardzo intensywnej pracy Sejmu mogą stanowić podstawę do propozycji i rozmowy na temat zmian w trybie prac Izby. Marszałek Sejmu, jako osoba je nadzorująca i koordynująca, jest w pełni świadomy zarówno zalet, jak i wad aktualnie obowiązującego harmonogramu" – informuje Grzegrzółka.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Prezydent Andrzej Duda ułaskawił agentów CBA skazanych w aferze gruntowej
Polityka
Jacek Kucharczyk: Nie spodziewałem się na listach KO Hanny Gronkiewicz-Waltz
Polityka
Po słowach Sikorskiego Kaczyński ostrzega przed utratą przez Polskę suwerenności
Polityka
Exposé Radosława Sikorskiego w Sejmie. Szef MSZ: Znaki na niebie i ziemi zwiastują nadzwyczajne wydarzenia
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Dyrektor pisała: "Taki sobie wybrałam"