Ludowcy i PiS już wiedzą. Lewica bez pośpiechu, w PO wojna

Publiczna deklaracja lidera PSL, że jest gotowy startować w wyborach prezydenckich, uruchomiła kampanię. Inne partie nabrały odwagi, każda ma jednak swój kalendarz działań.

Aktualizacja: 05.11.2019 05:14 Publikacja: 04.11.2019 17:59

Ludowcy i PiS już wiedzą. Lewica bez pośpiechu, w PO wojna

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Czekająca nas kampania prezydencka będzie nieprzewidywalna i pełna zaskakujących zwrotów akcji. Ale wydaje się, że Polacy już zdążyli się do tego przyzwyczaić. Dotychczasowe elekcje obfitowały bowiem w niespodzianki.

W 1990 r. niespodziewanie dobry wynik i wejście do drugiej tury osiągnął Stan Tymiński. Pięć lat później zaskakujące było zwycięstwo Aleksandra Kwaśniewskiego nad Lechem Wałęsą. W lipcu 2005 r. Donald Tusk walczył o czwarte–piąte miejsce w sondażach, ale w ciągu miesiąca stał się faworytem i wygrał I turę. W 2010 r. doszło do emocjonującej II tury, w której przewaga Bronisława Komorowskiego nad Jarosławem Kaczyńskim była mniejsza, niż przewidywano. W 2015 r. sondaże nie dawały szans Andrzejowi Dudzie, ale po świetnie przeprowadzonej kampanii prezydenckiej pokonał on Bronisława Komorowskiego. Okazało się, że młody, szerzej nieznany kandydat jest w stanie wygrać z urzędującym prezydentem. Pod warunkiem że ma odpowiednie zaplecze.

Kto wystartuje w maju 2020 r.? Od niedzieli wiadomo, że kandydatem bloku tworzonego przez ludowców będzie Władysław Kosiniak-Kamysz, który zapowiedział budowę ruchu obywatelskiego poszerzającego Koalicję Polską.

Co z Lewicą? W tym tygodniu – jak wynika z informacji „Rzeczpospolitej" – mamy poznać ustalenia dotyczące klubu parlamentarnego i jego struktury. Ale liderzy projektu mają też rozmawiać o kalendarzu dotyczącym wyborów prezydenckich i kandydacie w prezydenckim wyścigu. Jednak Lewica – dużo bardziej skonsolidowana wewnętrznie, niż to wynika z medialnych przecieków – nie czuje presji, by decyzję ogłaszać szybko. W grze są właściwie dwa nazwiska. W niedzielnym programie „Kawa na ławę" Marcelina Zawisza z partii Razem mówiła o Adrianie Zandbergu lub Robercie Biedroniu. Na te dwa nazwiska wskazywali też ankietowani w sondażu IBRiS, który kilka dni temu przedstawiliśmy na łamach „Rz".

Ale wśród lewicowych komentatorów pojawia się pomysł, by w wyborach prezydenckich Lewicę reprezentowała kobieta.

W tym kontekście najczęściej pojawia się nazwisko Agnieszki Dziemianowicz-Bąk, nowo wybranej posłanki Lewicy z Wrocławia.

– Dla Lewicy stawką w tych wyborach, podobnie jak i dla ludowców, jest utrzymanie elektoratów – mówi nam jeden z polityków Lewicy. – To da się osiągnąć tylko dzięki sprawnej kampanii prezydenckiej.

Pozostaje pytanie o Koalicję Obywatelską. Ostatni pomysł Grzegorza Schetyny – forsowany bez powodzenia na ubiegłotygodniowym posiedzeniu zarządu PO – dotyczy prawyborów Koalicji Obywatelskiej. Nie jest jasny ich terminarz czy charakter.

Donald Tusk, ustępujący szef Rady Europejskiej, zapowiedział, że o swoich politycznych planach opowie 2 grudnia. Wcześniej, pod koniec listopada, na kongresie EPL (Europejskiej Partii Ludowej) ma zostać wybrany na jej przewodniczącego.

To blokuje w praktyce scenariusz prawyborów, do którego dąży Schetyna. Bo Małgorzata Kidawa-Błońska zapowiedziała już, że przeciwko Tuskowi nie wystartuje. Tymczasem żaden z naszych rozmówców w PO nie spodziewa się, że Tusk rzeczywiście wcześniej ujawni swoje plany. Jednocześnie z rozmów „Rz" z politykami różnych opcji wynika, że właściwie nikt nie wierzy w to, że były premier zdecyduje się kandydować.

Jak wynika z oficjalnych deklaracji, PO zajmie się prawyborami po raz kolejny na posiedzeniu zarządu w tym tygodniu, 8 listopada. Dojdzie podczas niego najpewniej do kolejnej dyskusji o prawyborach, a być może poważnej próby sił między przeciwnikami a zwolennikami prawyborów. Jednak wtedy do zapowiadanych deklaracji Tuska pozostanie już coraz mniej czasu – tylko trzy tygodnie.

Czekająca nas kampania prezydencka będzie nieprzewidywalna i pełna zaskakujących zwrotów akcji. Ale wydaje się, że Polacy już zdążyli się do tego przyzwyczaić. Dotychczasowe elekcje obfitowały bowiem w niespodzianki.

W 1990 r. niespodziewanie dobry wynik i wejście do drugiej tury osiągnął Stan Tymiński. Pięć lat później zaskakujące było zwycięstwo Aleksandra Kwaśniewskiego nad Lechem Wałęsą. W lipcu 2005 r. Donald Tusk walczył o czwarte–piąte miejsce w sondażach, ale w ciągu miesiąca stał się faworytem i wygrał I turę. W 2010 r. doszło do emocjonującej II tury, w której przewaga Bronisława Komorowskiego nad Jarosławem Kaczyńskim była mniejsza, niż przewidywano. W 2015 r. sondaże nie dawały szans Andrzejowi Dudzie, ale po świetnie przeprowadzonej kampanii prezydenckiej pokonał on Bronisława Komorowskiego. Okazało się, że młody, szerzej nieznany kandydat jest w stanie wygrać z urzędującym prezydentem. Pod warunkiem że ma odpowiednie zaplecze.

Polityka
Nieoficjalnie: Znamy "jedynki" KO w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Są ministrowie
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Polityka
Śmiszek: Hyc z rządu do PE? W Brukseli też się ciężko pracuje
Polityka
Szymon Hołownia kontra Julia Przyłębska. "Nie wykonam postanowienia TK"
Polityka
Marta Lempart: Trzecia Droga nie jest demokratycznym ugrupowaniem
Polityka
Sławomir Mentzen: Broń atomowa w Polsce? Nic nie daje. Mamy inny problem