Na początku września technicy zainstalowali na sali obrad dobrze znane posłom maszynki do głosowania: z niewielkim ekranikiem i charakterystycznymi przyciskami w kolorach zielonym, czerwonym i żółtym. Politycy użyją ich podczas pierwszego po wakacjach posiedzenia, jednak wkrótce czeka ich rewolucja: dostaną nowe urządzenia, które też będą miały przyciski, ale również duże dotykowe ekrany.
„Kancelaria Sejmu planuje uruchomienie systemu jesienią bieżącego roku. Szczegółowe dane będą możliwe do przekazania po zakończeniu testów" – informuje „Rzeczpospolitą" Centrum Informacyjne Sejmu. Z naszych ustaleń wynika, że nowy system może ruszyć nawet we wrześniu. Tym samym finalizuje się plan wymiany urządzeń, który powstał w drugiej kadencji rządów PO.
Obecne maszynki pochodzą z 2001 roku i nie zdarzają się im częste awarie. – Czasami włożona karta nie działa, ale najczęściej wystarczy ją przeczyścić albo dmuchnąć w urządzenie, by wyleciał kurz – mówi Tomasz Głogowski z PO, wiceszef Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych. – Poważną awarię przypominam sobie raz, 29 lutego 2008 roku, gdy system zwariował z powodu roku przestępnego – dodaje.
Problem z urządzeniami polega na tym, że skończyła się już umowa na wsparcie przez producenta. Dlatego za rządów PO padła decyzja: system ma być nowoczesny.
Początkowo rozważano nawet głosowanie tabletami, które posłowie wpinaliby do specjalnych łączy. Pomysł upadł, za to zdecydowano, że system będzie posiadał m.in. możliwość sterowania pilotem przez osoby niepełnosprawne, które nie mogą zasiąść w ławach, transmisję głosu przez wbudowany mikrofon czy ładowanie urządzeń mobilnych z portu USB.