Reklama

Zapowiadany przez premier Beatę Szydło audyt pozostaje głęboko ukryty

Badanie państwowych spółek miało wstrząsnąć opinią publiczną. Zdaniem PO taki dokument nie powstał.

Aktualizacja: 24.07.2018 10:53 Publikacja: 23.07.2018 19:04

Beata Szydło zapowiadała zmiany w zarządzaniu spółkami skarbu państwa

Beata Szydło zapowiadała zmiany w zarządzaniu spółkami skarbu państwa

Foto: AFP

– Jesteśmy pierwszym i chyba jedynym rządem, który zaczął od siebie dokonywanie zmian – mówiła w styczniu 2016 roku ubiegłego roku ówczesna premier Beata Szydło. Zapowiedziała zmianę w zarządzaniu spółkami Skarbu Państwa, czemu miał towarzyszyć audyt sporządzony przez CBA. Deklaracja o wejściu kontrolerów do państwowych firm padła po odwołaniu ministra skarbu Dawida Jackiewicza i szeregu publikacji medialnych dotyczących desantu działaczy PiS na spółki.

Audyt miał dotyczyć też końcówki rządów PO–PSL, a wsłuchując się w wypowiedzi polityków PiS można było odnieść wrażenie, że jest na ukończeniu. Już w październiku 2016 roku Szydło mówiła, że „pierwsze wyniki będą znane niebawem", a minister koordynator służb Mariusz Kamiński kreślił perspektywę zakończenia badania w ciągu kilku tygodni. O tym, że audyt jest już gotowy, mówił w stycznia 2017 roku Henryk Kowalczyk, ówczesny szef Komitetu Stałego Rady Ministrów.

Czytaj także: Audyt: PiS ocenia 8 lat rządów PO-PSL

Czy na pewno? Zdaniem Agnieszki Pomaskiej z PO dokument audytu mógł w ogóle nie powstać. Ma świadczyć o tym korespondencja posłanki z Kancelarią Prezesa Rady Ministrów.

Tajne przez poufne

W maju wystąpiła ona do premiera Mateusza Morawieckiego o udostępnienie jej pełnej treści audytu. Decyzja odmowna nadeszła na początku lipca. Jeden z dyrektorów w KPRM napisał, że CBA przeprowadziło audyt w spółkach, a dokumenty w tej sprawie sześciokrotnie na przełomie 2016 i 2017 roku trafiały na biurko Beaty Szydło i Mariusza Kamińskiego. Dodał, że posłanka nie może ich otrzymać, bo są opatrzone klauzulą „zastrzeżone" oraz „poufne".

Reklama
Reklama

Problem w tym, że każdy poseł, w tym Pomaska, ma dostęp do informacji z klauzulą „tajne". Jednak dla KPRM nie jest to żaden argument. Z odpowiedzi dla posłanki można wyczytać, że uprawnienie dostępu do informacji niejawnych „dotyczy spraw rozpatrywanych przez nią w ramach obowiązków poselskich", a taką sprawą nie jest audyt w spółkach Skarbu Państwa.

Zdaniem Pomaskiej ta odpowiedź brzmi jak zwykły wybieg. – Przecież wyniki audytu miała poznać cała Polska – zauważa. – Można mieć dwa podejrzenia. Albo audytu nie ma, albo w części dotyczącej rządów PO nie znalazło się nic, co by poruszyło opinię publiczną, szczególnie w kontekście tego, co obecnie ze spółkami Skarbu Państwa wyprawia PiS.

„Kontrole wciąż trwają"

Do podobnych wniosków dotyczących losów audytu doszła Fundacja ePaństwo. Przed rokiem pisaliśmy, że po raz pierwszy wystąpiła o jego wyniki po wypowiedzi Henryka Kowalczyka, że kontrola jest już zakończona. Dostała odpowiedź z KPRM, że wciąż trwają „kontrole i analizy".

Po raz kolejny o wyniki poprosiła w maju 2017 roku, a KPRM odpowiedziała jeszcze bardziej ogólnikowo.

– To, że audytu nie ma, nie jest już chyba żadną tajemnicą – komentuje Krzysztof Izdebski z Fundacji ePaństwo. – Być może powstały pojedyncze informacje dotyczące umów zawieranych w spółkach Skarbu Państwa, ale nie można nazwać tego audytem, który powinien być badaniem kompleksowym.

Zauważa, że to nie pierwszy raz, gdy ekipa PiS na wyrost posługuje się słowem „audyt". W maju 2016 roku poszczególni ministrowie przedstawiali głośny audyt rządów PO–PSL, mówiąc o „tsunami niegospodarności". W rok po tamtym wydarzeniu TVN 24 podała, że z 388 wniosków, które trafiły do prokuratury, śledczy podjęli tylko 32, a niektóre sprawy zdążyli już umorzyć.

Reklama
Reklama

Podczas sejmowego audytu wyjątkowo mocne przemówienie miał minister koordynator Mariusz Kamiński, który mówił m.in.o podsłuchiwaniu dziennikarzy. Co się stało z zawiadomieniami do prokuratury w tej sprawie? Bezskutecznie próbował to ustalić rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar.

Nadużywane słowo

– Politycy lubią słowo „audyt", bo niesie ono w sobie pojęcie wiarygodności – mówi Krzysztof Izdebski.

I zauważa, że ekipa PiS nie jest pierwsza. W 2008 r. minister ds. korupcji Julia Pitera z PO przedstawiła raport dotyczący używania kart służbowych przez ministrów pierwszego rządu PiS. Za przykład niegospodarności uznała m.in. zakup z publicznych pieniędzy dorsza za 8,16 zł. Przedstawiła też zdawkowy audyt z funkcjonowania CBA.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Była kandydatka na prezydenta chce do Sejmu. Sąd zarejestrował partię Joanny Senyszyn
Polityka
Szczyt Wschodniej Flanki. Przyjęta deklaracja wskazuje Rosję jako największe zagrożenie
Polityka
Konflikt w PiS. Politycy partii reagują na atak Jacka Kurskiego
Polityka
Tomasz Trela: Włodzimierzowi Czarzastemu należy się szacunek od Adriana Zandberga
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama