PiS: Sport do kontroli

Nowa agencja do walki z dopingiem, więcej kar dla tych, którzy pomagają oszukiwać w sporcie.

Aktualizacja: 18.04.2016 17:10 Publikacja: 17.04.2016 19:09

Mistrz świata w podnoszeniu ciężarów Marcin Dołęga to bodaj najbardziej znany polski sportowiec przy

Mistrz świata w podnoszeniu ciężarów Marcin Dołęga to bodaj najbardziej znany polski sportowiec przyłapany w ostatnich latach na dopingu

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki

Słynny polski ciężarowiec Marcin Dołęga nie wystąpi na tegorocznych igrzyskach w Rio. Trzykrotny mistrz świata wciąż odbywa karę dyskwalifikacji za stosowanie sterydów, jaką nałożono na niego w połowie ubiegłego roku.

Skandale związane z niedozwolonym wspomaganiem wybuchają także wśród tych, którzy gwiazdami dopiero mieli zostać. W styczniu na dopingu przyłapano pływaka Sebastiana Szczepańskiego. 20-latek był objawieniem grudniowych mistrzostw Europy na basenie krótkim w Izraelu, podczas których dwukrotnie stawał na najniższym stopniu podium. W organizmie Polaka wykryto aż trzy substancje zabronione.

Rząd chce oczyścić świat sportu z zawodników wspomagających się w nielegalny sposób. Ministerstwo Sportu uznało, że system kontroli zawodników wymaga zasadniczych zmian.

Obecnie kontrolą zajmuje się Komisja do Zwalczania Dopingu w Sporcie. W 2015 roku pobrała 3,1 tys. próbek moczu i krwi od zawodników reprezentujących 38 związków sportowych. Wykryła 39 przypadków stosowania substancji zabronionych, najczęściej w takich dyscyplinach, jak kulturystyka i podnoszenie ciężarów.

W tym roku liczba pobieranych próbek wzrośnie do 3,3 tys., a Ministerstwo Sportu chce, by docelowo wynosiła ok. 4,5 tys. rocznie. – Wydaje nam się to optymalne, bo podobną liczbę kontroli przeprowadzają państwa będące dla nas wzorem, oczywiście uwzględniając proporcje wynikające z liczby ludności i zawodników – mówi Rafał Piechota, zastępca dyrektora biura ministra sportu.

Dodaje, że próbki mają być też szczegółowiej badane, jednak najważniejsza jest zmiana systemowa. Komisję do Zwalczania Dopingu w Sporcie zastąpi Polska Agencja Antydopingowa. Tak wynika z projektu ustawy o zwalczaniu dopingu w sporcie, nad którą pracuje rząd.

Projekt przewiduje, że kontrolerzy zyskają status funkcjonariuszy publicznych, w związku z czym napaść na nich będzie zagrożona więzieniem. – Sami o to prosiliśmy. Agresja zdarza się może w kilku przypadkach na 3 tys. testów, jednak nikt nie chciałby być wtedy w skórze takiego kontrolera – mówi prof. Jerzy Smorawiński, przewodniczący Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie.

Ustawa ma też wprowadzić przepisy karne zakazujące m.in. wytwarzania środków dopingowych i przewożenia ich przez granicę.

– Obecnie można zaobserwować światowy trend polegający na tym, że grupy zajmujące się przemytem narkotyków przestawiają się na handel innymi substancjami, bo wiąże się to z niższymi sankcjami karnymi – wyjaśnia Piechota.

Po co te wszystkie zmiany? Najważniejszym ich powodem jest to, że z dopingiem coraz intensywniej walczy cały świat. Na początku ubiegłego roku wszedł w życie znowelizowany kodeks Światowej Agencji Antydopingowej. Jednak w rzeczywistości uszczelnia ona system kontroli od lat.

Na jaw wychodzą kolejne skandale, świat dowiaduje się (także dzięki śledztwom dziennikarskim), że dopingowy proceder wciąż miewa nawet państwowe wsparcie. Tak działo się w Rosji, gdzie zawieszono federację lekkoatletyczną, a rosyjskim biegaczom, skoczkom czy kulomiotom grozi, że nie wystąpią na igrzyskach w Rio. Podobno groźba wisi nad Kenią, potęgą w lekkiej atletyce.

– Działalność Światowej Organizacji Antydopingowej intensywnie się rozwija i choćby to jest dobrym powodem, by problematyce dopingu poświęcić odrębną ustawę – mówi Rafał Piechota.

Ministerstwo chce też przygotować kontrolerów do dużych, odbywających się w Polsce imprez, m.in. mistrzostw Europy w siatkówce w 2017 roku. Ustawa ma pomóc lepiej gospodarować środkami na kontrole antydopingowe. Zdaniem resortu należy również poprawić obecne przepisy. Chodzi przykładowo o to, że Komisja do Zwalczania Dopingu w Sporcie tworzy własne przepisy antydopingowe, m.in. określające przypadki dyskwalifikacji zawodników. Jednak nie są stosowane wprost, a związki sportowe muszą je zaakceptować.

Na razie polski rząd nie zdecydował się jednak na najbardziej drastyczną formę przeciwdziałania dopingowi. Nie będzie objęcia sportowców stosujących substancje niedozwolone nie tylko dyskwalifikacjami, ale też odpowiedzialnością karną. Przykładowo w Niemczech na początku roku weszło prawo, zgodnie z którym zawodnik stosujący nielegalne wspomaganie może być skazany na trzy lata więzienia.

W Polsce wciąż karane ma być tylko podawanie dopingu zawodnikom małoletnim oraz dorosłym, o ile dzieje się to bez ich wiedzy. – Obecne kary są wystarczająco surowe. Nie ma sensu zapychać więzień sportowcami – mówi prof. Smorawiński.

Słynny polski ciężarowiec Marcin Dołęga nie wystąpi na tegorocznych igrzyskach w Rio. Trzykrotny mistrz świata wciąż odbywa karę dyskwalifikacji za stosowanie sterydów, jaką nałożono na niego w połowie ubiegłego roku.

Skandale związane z niedozwolonym wspomaganiem wybuchają także wśród tych, którzy gwiazdami dopiero mieli zostać. W styczniu na dopingu przyłapano pływaka Sebastiana Szczepańskiego. 20-latek był objawieniem grudniowych mistrzostw Europy na basenie krótkim w Izraelu, podczas których dwukrotnie stawał na najniższym stopniu podium. W organizmie Polaka wykryto aż trzy substancje zabronione.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Zmiana prokuratorów od Pegasusa i ogromna presja na sukces
Polityka
Wybory do Parlamentu Europejskiego: Politycy PO na żelaznej miotle fruną do Brukseli
Polityka
Co z Ukraińcami w wieku poborowym, którzy przebywają w Polsce? Stanowisko MON
Polityka
Sejm podjął decyzję w sprawie języka śląskiego
Polityka
Andrzej Szejna: Prawo weta w UE? Nie ma zgody na całkowitą rezygnację