Sondaż: PiS z 31 proc. poparcia. Hołownia przed Koalicją Obywatelską

Teraz to już nie Strajk Kobiet psuje notowania PiS, tylko brak sterowności całego układu władzy i syndrom oblężonej twierdzy.

Aktualizacja: 15.04.2021 11:53 Publikacja: 14.04.2021 19:28

Jarosław Kaczyński

Jarosław Kaczyński

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Sondażowa kondycja rządzącej koalicji wydawała się nienaruszalna do 22 października 2020 roku. Mimo pandemii, mimo protestów dotyczących wymiaru sprawiedliwości, mimo sprzecznych interesów koalicjantów, Zjednoczona Prawica trwała przy ponad 40-proc. poziomie poparcia i stanowisku lidera rankingu, co w systemie d'Honta zapewnia możliwość sprawowania władzy.

Jak się jednak okazuje, pomysł skierowania wniosku w sprawie aborcji do podległego sobie Trybunału Konstytucyjnego, a potem rozpatrzenie go przez tę instytucję, było najgorszym z możliwych pomysłów politycznych dla PiS. A jego rezultatów prezes Jarosław Kaczyński po prostu nie przewidział, co zresztą sam w jednym z wywiadów szczerze przyznał. – Ta decyzja wywołała konsekwencje wśród nowych wyborców PiS – uważa prof. Jarosław Flis, socjolog z UJ. – A to oni, głosując i stanowiąc o zdobyciu przez PiS władzy, mieli prawo spodziewać się, że sprawa aborcji podnoszona nie będzie. Bo przecież zaostrzenie prawa aborcyjnego nie występowało w programach wyborczych i kampaniach PiS.

Rzeczpospolita

Różnica jakościowa

Te konsekwencje to strata 10 pkt proc. w sondażach. Spadek z ponad 40 na ponad 30 proc. poparcia nie jest bowiem erozją i zwykłym „pogorszeniem notowań". To różnica jakościowa, stanowiąca o utracie władzy w przyszłości. Tak jak w ostatnim sondażu IBRiS przeprowadzonym na zlecenie „Rzeczpospolitej", w którym PiS otrzymuje 31 proc. poparcia.

Na początku mogło się wydawać, że wahnięcie jest chwilowe. Że – podobnie jak przy Czarnym Proteście – obyczajowa mobilizacja rozwieje się w politycznej codzienności. Tyle że wtedy władza się cofnęła, a teraz nie. Nie dość, że werdykt opublikowano, to nie próbowano też na poważnie wprowadzić żadnych prawnych środków zapobiegawczych, by dla kobiet, które w wyniku decyzji TK straciły możliwość usunięcia ciąży w przypadku wystąpienia nieodwracalnych wad, sytuację nieco złagodzić. Skutki tamtej decyzji są więc trwałe i stale obecne w życiu wielu obywateli, choć być może nie dotyczą zbyt wielu parlamentarzystów PiS.

Do tego dołożyły się pandemia i wielkie oskarżenie pod adresem władzy o letnie zaniedbania, formułowane nie tylko przez opozycję, ale też przez część środowiska lekarskiego, a także wiele osób doświadczających tragedii śmierci osób bliskich lub powikłań po własnym zachorowaniu na Covid-19.

Wszystko to jeszcze być może nie przesądziłoby o trwałej utracie poparcia, gdyby nie osłabnięcie charyzmatycznej siły lidera całego obozu, Jarosława Kaczyńskiego.

Pula kompromisu

Tak jak nie przewidział skutków orzeczenia TK, tak nie zauważył, że w perspektywie możliwej utraty władzy traci też kontrolę nad małymi koalicjantami, którzy nie wierząc już ani w gwarancje rządzenia, ani w etyczne uzasadnienia, postanowili na własną rękę szukać nowego miejsca. – Kategorycznie limit, pula mojej skłonności do kompromisu skończyła się. Dzisiaj odszedłem z klubu parlamentarnego PiS – mówił w środę prof. Wojciech Maksymowicz (Porozumienie), i te słowa są najlepszym podsumowaniem odczuć wielu dotychczasowych zwolenników Zjednoczonej Prawicy.

Czy to znaczy, że nastąpił oczekiwany przez wielu koniec formacji Jarosława Kaczyńskiego? Niekoniecznie. Główna siła opozycyjna składa się teraz z dwóch części, ale razem ma większą siłę, niż miała przedtem KO. Trwały spadek poparcia PiS wciąż jednak zapewne można odwrócić, szczególnie jeżeli celnie zaadresuje się popandemiczną pomoc i skorzysta na spodziewanym ożywieniu gospodarczym. Wtedy np. wspólny kandydat Porozumienia i Solidarnej Polski w Rzeszowie, nawet jeśli wygra, będzie miał znaczenie marginalne.

Ale jeśli działania Mateusza Morawieckiego lub jego następcy będą chaotyczne, tak jak przy kolejnych tarczach, które podzieliły przedsiębiorców na lepszych i gorszych i kompletnie pominęły pracowników, to PiS trudno będzie obronić nawet obecne 30 proc.

Sondażowa kondycja rządzącej koalicji wydawała się nienaruszalna do 22 października 2020 roku. Mimo pandemii, mimo protestów dotyczących wymiaru sprawiedliwości, mimo sprzecznych interesów koalicjantów, Zjednoczona Prawica trwała przy ponad 40-proc. poziomie poparcia i stanowisku lidera rankingu, co w systemie d'Honta zapewnia możliwość sprawowania władzy.

Jak się jednak okazuje, pomysł skierowania wniosku w sprawie aborcji do podległego sobie Trybunału Konstytucyjnego, a potem rozpatrzenie go przez tę instytucję, było najgorszym z możliwych pomysłów politycznych dla PiS. A jego rezultatów prezes Jarosław Kaczyński po prostu nie przewidział, co zresztą sam w jednym z wywiadów szczerze przyznał. – Ta decyzja wywołała konsekwencje wśród nowych wyborców PiS – uważa prof. Jarosław Flis, socjolog z UJ. – A to oni, głosując i stanowiąc o zdobyciu przez PiS władzy, mieli prawo spodziewać się, że sprawa aborcji podnoszona nie będzie. Bo przecież zaostrzenie prawa aborcyjnego nie występowało w programach wyborczych i kampaniach PiS.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Tusk po konsultacjach ze Szmyhalem: Posunęliśmy się krok do przodu
Polityka
Marek Jakubiak: Najazd na dom Zbigniewa Ziobry. Mieszkanie posła to poseł
Polityka
Jacek Sutryk: Rafał Trzaskowski zwycięzcą debaty w Warszawie. To czołówka samorządowa
Polityka
Czy w Polsce wróci pobór? Kosiniak-Kamysz: Zasadnicza służba wojskowa tylko zawieszona
Polityka
Dlaczego Koła Gospodyń Wiejskich otrzymywały pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości?