W aglomeracjach mających ponad milion mieszkańców – gdzie mieszka czwarta część wyborców – Putin w ciągu miesiąca stracił 12 pkt proc. – Nie ma żadnego spadku! A jeśli nawet był, to czasowy – zapewnił szef rządowego ośrodka socjologicznego WCIOM Walerij Fiodorow. Ale to właśnie WCIOM odnotował spadek popularności prezydenta.
Cena braku strachu
– Nie śmiemy nawet otworzyć ust. Boimy się sankcji i zabójczych finansowo grzywien – powiedział „Rzeczpospolitej" jeden z socjologów z niezależnego ośrodka socjologicznego Centrum Lewady. Pół roku wcześniej instytucja została uznana przez władze za „zagranicznego agenta" i nie wolno jej ani publikować, ani komentować danych dotyczących wyborów.
Pozostają więc dane rządowych socjologów, a według nich Putin stracił poparcie zarówno w miastach, w których mieszka ponad milion mieszkańców (w zeszłym roku takich aglomeracji było 15), jak i w miastach mających poniżej pół miliona mieszkańców. W tej drugiej grupie spadek odnotowano jeszcze przed Nowym Rokiem, w pierwszej – dopiero na początku stycznia.
Jednocześnie – ku zaskoczeniu wszystkich – w największych miastach zaczął zdobywać zwolenników kandydat komunistów, mało znany polityk Paweł Grudinin, a w mniejszych miejscowościach – była gwiazda telewizji Ksenia Sobczak.
– W dużych miastach znaczenie strachu i administracyjnego nacisku na wyborców jest znacznie mniejsze. Ich mieszkańcy mają wyżej ustawioną poprzeczkę swoich aspiracji, więcej jest źródeł informacji, dlatego są bardziej krytyczni wobec władz. No i pojawiły się dwie nieoczekiwane osoby: Grudinin i Sobczak – mówił szef WCIOM, nim sam się przestraszył i zaczął wszystkiemu zaprzeczać.