W czwartek Sąd apelacyjny w Kijowie miał zdecydować o losie Privatbanku, największego banku komercyjnego, który został znacjonalizowany trzy lata temu. W kwietniu Okręgowy sąd administracyjny stwierdził, że stało się to wbrew prawu. Narodowy Bank Ukrainy (NBU), Privatbank i resort finansów odwołali się od tej decyzji. NBU zapowiadał nawet we wtorek, że gdyby decyzja w czwartek zapadła na korzyść oligarchy Igora Kołomojskiego (były główny udziałowiec), kapitał banku zostanie wycofany i procedura nacjonalizacji zostanie uruchomiona na nowo. Decyzja w czwartek nie zapadła, ale w Kijowie mówi się, że to tylko początek wojny oligarchy z ukraińskim państwem.
Spoglądając w górę
Sąd apelacyjny w Kijowie stwierdził, że przed wydaniem ostatecznego wyroku, najpierw musiałby wypowiedzieć się Sąd Najwyższy, ale w zupełnie innej sprawie. Chodzi o proces rodziny biznesmenów Surkisów, którzy domagają się zwrotu środków o równowartości niemal 40 mln dolarów, które przechowywali w depozytach banku. Podczas nacjonalizacji uznano ich za „osoby, związane z bankiem”, a ich środki zamieniono na akcje Privatbanku. Rodzina wygrała procesy w niższych instancjach, Sąd Najwyższy ma zająć się tą sprawą 31 grudnia. W Kijowie mówi się, że od tego wyroku ostatecznie będzie zależał los banku, gdyż teraz to Sąd Najwyższy znalazł się pomiędzy rządem, a wpływowym oligarchą.
Przeczytaj też: Ukraiński paszport dla Rosjan? Nowy pomysł Zełenskiego
– Zwrot banku podważyłby współpracę Ukrainy z Międzynarodowym Funduszem Walutowym, a to oznaczałoby brak stabilności makroekonomicznej i niewypłacalność kraju. Z elitami rządzącymi związana jest grupa Kołomojskiego, do której należy około 20 deputowanych w rządzącej partii „Sługa Narodu”. Nie ma tam jednak jednego stanowiska bo władze w Kijowie wiedzą, że zachodni partnerzy uważnie się temu przyglądają – mówi „Rzeczpospolitej” Serhij Fursa, kijowski ekonomista i analityk firmy inwestycyjnej Dragon Capital. – Jedno jest pewne. Sprawa ta nie rozstrzygnie się w sądzie lecz po za nim – dodaje.
Oligarcha powalczy
By ratować Privatbank w 2016 roku państwo ukraińskie zasiliło jego kapitał 155,3 mld hrywien (równowartość 6,6 mld dolarów) z kieszeni podatników. Ówczesne władze w Kijowie zarzuciły Kołomojskiemu i innym udziałowcom wyprowadzenie ponad 5,5 mld dolarów z kapitału banku. Oligarcha procesował się z władzami w Kijowie mieszkając w Szwajcarii i Izraelu. Ukraiński wymiar sprawiedliwości nagle zmienił nastawienie do sprawy 18 kwietnia, dwa dni przed ogłoszeniem wyników drugiej tury wyborów prezydenckich. Sondaże wskazywały na dużą przewagę artysty kabaretowego Wołodymyra Zełenskiego, który przez ostatnie lata był związany z należącą do Kołomojskiego stacją „1+1”.