Korwin-Mikke wyjaśniając sytuację sprzed dziesięciu lat na swoim profilu na Facebooku napisał, że do incydentu z udziałem jego i Piekarskiej doszło "za kulisami krakowskiej szopki w teatrze 'Groteska'". "Poszło o to, że powiedziała, że nie wolno podawać mi ręki, gdyż powiedziałem, że dzieci specjalnej troski powinny chodzić do szkoły specjalnej - a ja wyciągnąłem na to Jej wypowiedź, w której dziękowała matce, że zabrała Ją ze zwykłej szkoły (gdzie dzieci Jej dokuczały) do szkoły specjalnej właśnie!!! Powiedziała wtedy, że słusznie dostała tego klapsa..." - napisał Korwin-Mikke.
- Ten człowiek kłamie, opowiada różne rzeczy. Jeżeli twierdzi, że ja byłam zadowolona, to o czym my w ogóle mówimy. Ja powiedziałam, żeby trzymał ręce przy sobie, bo jeśli jeszcze raz coś takiego zrobi, to zawiadomię policję - skomentowała ten wpis na antenie Polsat News Piekarska.
Posłanka Koalicji Obywatelskiej dodała, że "stara się nie wchodzić z Korwin-Mikkem w jakiekolwiek interakcje". - Wiele lat temu powiedziałam, po jednej z jego skandalicznych wypowiedzi, dotyczącej dzieci niepełnosprawnych, że takiemu człowiekowi nie należy podawać ręki - dodała.
Piekarska wspominała, że w czasie "'Reality Shopka Show' (Korwin-Mikke) podszedł do niej i po prostu ją uderzył". - Dla mnie to jest coś, co jest nie do zaakceptowania - podkreśliła.
- Zdarzyło mi się to pierwszy raz w życiu, że ktoś mnie zwyczajnie uderzył. Obracam się w takim środowisku, wychowałam się w takim domu, że nikt mnie nigdy nie uderzył. Może dlatego przywiązuję do tego tak dużą wagę, że przekroczenie granicy prywatności drugiej osoby dla mnie jest niedopuszczalne - tak posłanka tłumaczyła sprzeciw wobec występu z Korwin-Mikkem w jednym programie.