Olga Tokarczuk podtrzymuje opinię, że Polacy robili rzeczy straszne

Olga Tokarczuk, laureatka literackiej Nagrody Nobla, powiedziała, że dziś "jak najbardziej" powtórzyłaby swe słowa sprzed kilku lat, w których oceniła, że Polacy robili rzeczy straszne - "jako kolonizatorzy, właściciele niewolników czy mordercy Żydów".

Aktualizacja: 18.10.2019 22:25 Publikacja: 18.10.2019 20:45

Olga Tokarczuk podtrzymuje opinię, że Polacy robili rzeczy straszne

Foto: AFP

Przed wyborami parlamentarnymi Olga Tokarczuk apelowała do Polaków, by zagłosowali "w słuszny sposób, za demokracją". W TVN24 pisarka była pytana, jak ocenia rezultat wyborów. - To nie są wyniki wyborów, które by mnie uszczęśliwiały - powiedziała.

- Ale z drugiej strony, jako optymistka, uważam, że stało się też wiele dobrego w tych przegranych wyborach dla opozycji. Uważam, że w Sejmie pojawili się bardzo ciekawi, mądrzy, młodzi ludzie, którzy mają inną wizję tej naszej wspólnoty i przyszłości Polski, i bardzo się z tego cieszę - powiedziała noblistka.

Tokarczuk przyznała, że nie miała czasu, by dokładnie sprawdzić, kto wszedł do Sejmu. Zaznaczyła, że w wynikach wyborów dostrzega dla siebie "promyk nadziei". - Bardzo się cieszę z tego, że tak dużo młodych ludzi z Lewicy się dostało - wyznała.

- Bardzo dla mnie podnoszące na duchu są te wszystkie elementy związane z ekologią, z klimatem. To jest coś, co jest najważniejszym, według mnie, zadaniem, problemem przed naszymi politykami - oceniła. - Bez tego się nie da niczego zrobić, tym się trzeba zająć najpierw - zaznaczyła.

Pytana, jakie według niej powinny być priorytety polityki w Polsce, Olga Tokarczuk powiedziała, że niezwykle ważna jest dla niej sprawa wykluczania kobiet i ich praw. - Żadne społeczeństwo, które w jakiś sposób represjonuje kobiety, nie pozwalając im na wolny wybór swojego życia, jest społeczeństwem chorym - oświadczyła. Dodała, że "strasznie poruszająca" jest dla niej kwestia praw zwierząt. - Myślę, że ludzie się kiedyś będą wstydzić, że ich przodkowie jedli mięso - powiedziała.

Odnosząc się do tematu mniejszości pisarce przypomniano, że wzięła udział w Marszu Równości we Wrocławiu. - Nie mogłam nie pójść na ten marsz - oceniła. Według Tokarczuk, możliwe, że bez "przybyszów z różnych stron świata" polska gospodarka nie będzie sobie radzić. - Mentalnie nie jesteśmy na to przygotowani, ponieważ byliśmy straszeni wszelkimi przybyszami i uchodźcami - oceniła.

Laureatka literackiej Nagrody Nobla mówiła też, że leży jej na sercu kwestia energii odnawialnej. - Nie wyobrażam sobie tej całej polityki opartej na węglu. Jestem z Dolnego Śląska i znam te pokopalniane miasta i wiem, jaki smog wisi nad tymi miastami w górach - powiedziała.

Tokarczuk oceniła, że jej wizja polityki jest "taka pisarska" i bywa "utopijna".

Pisarka była pytana, czy powtórzyłaby swe wcześniejsze słowa w których oceniła, że "wymyśliliśmy sobie historię Polski jako kraju niezwykle tolerancyjnego, otwartego, jako kraju, który nie splamił się niczym złym w stosunku do swoich mniejszości. Tymczasem robiliśmy rzeczy straszne jako kolonizatorzy, większość narodowa, która tłumiła mniejszość, jako właściciele niewolników czy mordercy Żydów". - Jak najbardziej - odparła Tokarczuk.

Pytana w kontekście tej wypowiedzi, czy dziś w Polsce jest lepiej, czy gorzej, pisarka odparła, iż wydaje jej się, że jest gorzej.

- Taka polityka kulturalna prowadzona przez rządzących, zamykająca nas w takich ramach właśnie bardzo wąskich rozumienia wspólnoty narodowej, że to się bardzo ukrzepiło przez media narodowe. Kiedy ja to mówiłam cztery lata temu bodaj, ja nie byłam przygotowana na żaden atak, ponieważ ja byłam przekonana, że ja mówię rzecz oczywistą, że wszyscy to wiedzą, że każdy człowiek, który skończył szkołę ma o tym pojęcie. Tymczasem okazało się, że nie dosyć, że to nie jest prawda powszechna, to jest taka prawda, jak się okazało, że ludzie po prostu jej nie chcą przyjąć - powiedziała Tokarczuk.

W TVN24 pytano też pisarkę, jak wytłumaczy, że część Polaków jest nietolerancyjna, boi się obcych i potrafi atakować mniejszości, np. LGBT. - Myślę, że to nie jest tak, że my mamy jakąś ksenofobię wyssaną z mlekiem matki, aczkolwiek kultura, zwłaszcza od międzywojnia poprzez to, jak komuniści w Polsce Ludowej budowali homogeniczną też wizję narodu, że to oczywiście jest w naszej kulturze, ale nie tak, żebyśmy byli jakoś przesiąknięci tym zupełnie. To, co się stało przez ostatnie lata jest efektem bardzo sprawnej propagandy, polityki prowadzonej - mówiła.

Tokarczuk oceniła też, że Polska "to fajny kraj", który także ją strasznie denerwuje. - Mam dużo ambiwalentnych uczuć - dodała.

Przed wyborami parlamentarnymi Olga Tokarczuk apelowała do Polaków, by zagłosowali "w słuszny sposób, za demokracją". W TVN24 pisarka była pytana, jak ocenia rezultat wyborów. - To nie są wyniki wyborów, które by mnie uszczęśliwiały - powiedziała.

- Ale z drugiej strony, jako optymistka, uważam, że stało się też wiele dobrego w tych przegranych wyborach dla opozycji. Uważam, że w Sejmie pojawili się bardzo ciekawi, mądrzy, młodzi ludzie, którzy mają inną wizję tej naszej wspólnoty i przyszłości Polski, i bardzo się z tego cieszę - powiedziała noblistka.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Grzegorz Braun kandydatem Konfederacji w wyborach do PE
Polityka
Spięcie w Sejmie. Wicemarszałek do Bąkiewicza: Proszę opuścić salę
Polityka
„Karczemna kłótnia” w PiS po decyzji o listach. Okupacja drzwi do gabinetu Jarosława Kaczyńskiego
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Mariusz Błaszczak: Trzeba wyciągnąć konsekwencje
Polityka
Zmiana prokuratorów od Pegasusa i ogromna presja na sukces