Władze Hongkongu zakazują zasłaniania twarzy

Władze Hongkongu ogłosiły wprowadzenie zakazu zasłaniania twarzy w czasie demonstracji - informuje Reuters. To element działań zmierzających do zakończenia trwających w Hongkongu od miesięcy prodemokratycznych demonstracji. Szefowa administracji Hongkongu, Carrie Lam, powołała się przy tym na przepisy regulujące zachowanie władz w sytuacjach nadzwyczajnych.

Aktualizacja: 04.10.2019 09:25 Publikacja: 04.10.2019 08:39

Władze Hongkongu zakazują zasłaniania twarzy

Foto: AFP

Jak zauważa Reuters, mimo że przepisy te jeszcze nie weszły w życie, mieszkańcy Hongkongu już zaczęli przeciwko nim protestować organizując marsz, którego uczestnicy zasłaniali twarze maskami.

Zakaz ma wejść w życie o północy czasu lokalnego.

Nie jest jasne jak władze chcą wprowadzić zakaz w mieście, w którym wiele osób nosi maseczki, aby uchronić się przed zarażeniem grypą i innymi chorobami układu oddechowego, zwłaszcza od czasu wybuchu epidemii SARS w 2003 roku.

W piątek protestujący przemaszerowali przez jedną z najbardziej luksusowych dzielnic miasta krzycząc: "pięć żądań, ani jednego mniej". Wielu z nich miało na sobie maski przeciwgazowe i kaski zasłaniające twarz.

Antyrządowe protesty trwające od miesięcy doprowadziły do najpoważniejszego od dziesięcioleci kryzysu w Hongkongu i stanowią poważne wyzwanie dla prezydenta Chin Xi Jinpinga. Demonstranci domagają się obecnie prodemokratycznych reform w mieście.

W Hongkongu od czerwca trwają protesty, zainicjowane przez opór wobec projektu ustawy ws. ekstradycji, która pozwoliłaby na sądzenie obywateli Hongkongu przed podległymi Komunistycznej Partii Chin sądami w Chinach. Mieszkańcy Hongkongu uznali to za cios w swobody zagwarantowane im przez Chiny w związku z przekazaniem kontroli nad Hongkongiem Państwu Środka przez Wielką Brytanię w 1997 roku.

Szefowa administracji Hongkongu Carrie Lam zawiesiła sporne przepisy, ale protestujący zaczęli domagać się całkowitego wycofania się z nich (co ostatecznie nastąpiło na początku września), dymisji Lam i zwolnienia z aresztów zatrzymanych uczestników protestów, a także wycofania zarzutów przeciwko nim.

Hongkong funkcjonuje w ramach Chin zgodnie z zasadą "jedno państwo - dwa systemy". Oznacza to w praktyce znaczną autonomię miasta, którego mieszkańcy mają m.in. prawo do organizowania demonstracji, a sądy w Hongkongu pozostają niezależne.

Do eskalacji protestów doszło 1 lipca, gdy w rocznicę powrotu Hongkongu do Chin w mieście doszło do zamieszek. W ich trakcie setki protestujących wdarły się do siedziby lokalnego parlamentu, który został zdewastowany, a policja usunęła okupujących go demonstrantów dopiero po kilku godzinach.

9 lipca Carrie Lam, szefowa administracji Hongkongu oświadczyła, że budząca sprzeciw mieszkańców Hongkongu ustawa o ekstradycji do Chin "jest martwa". Mimo to sytuacja w mieście się nie uspokoiła.

5 sierpnia w Hongkongu doszło do strajku generalnego, który zakłócił m.in. funkcjonowanie międzynarodowego lotniska w byłej brytyjskiej prowincji. Szefowa administracji Hongkongu, Carrie Lam oświadczyła, że fala protestów jaka przetacza się przez byłą brytyjską kolonię sprawia, że miasto znajduje się na krawędzi "ekstremalnie groźnej sytuacji" i jest wyzwaniem dla suwerenności Chin nad Hongkongiem.

Jak zauważa Reuters, mimo że przepisy te jeszcze nie weszły w życie, mieszkańcy Hongkongu już zaczęli przeciwko nim protestować organizując marsz, którego uczestnicy zasłaniali twarze maskami.

Zakaz ma wejść w życie o północy czasu lokalnego.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
W USA trwają antyizraelskie protesty na uczelniach. Spiker Johnson wybuczany
Polityka
Kryzys polityczny w Hiszpanii. Premier odejdzie przez kłopoty żony?
Polityka
Mija pół wieku od rewolucji goździków. Wojskowi stali się demokratami
Polityka
Łukaszenko oskarża Zachód o próbę wciągnięcia Białorusi w wojnę
Polityka
Związki z Pekinem, Moskwą, nazistowskie hasła. Mnożą się problemy AfD