Grube mury więzienia KGB

Białoruski opozycjonista opowiada o pobycie w najtajniejszym areszcie w kraju – Amerykance w Mińsku.

Aktualizacja: 17.06.2019 20:53 Publikacja: 16.06.2019 21:00

Potężna fasada gmachu KGB. Za nią znajduje się ponura Amerykanka

Potężna fasada gmachu KGB. Za nią znajduje się ponura Amerykanka

Foto: adobestock

Białoruś jest jedynym krajem byłego ZSRR, gdzie po rozpadzie imperium Komitet Bezpieczeństwa Państwowego (KGB) nie zmienił swojej nazwy. Jego ogromna siedziba mieści się przy głównej stołecznej ulicy – alei Niepodległości. Liczba pracowników i roczny budżet to jedna z największych tajemnic państwowych. Po drugiej stronie ulicy stoi popiersie Feliksa Dzierżyńskiego, który uważnie się przygląda swoim spadkobiercom.

Na pierwszy rzut oka można odnieść wrażenie, że w budynku panuje cmentarna cisza. To tylko pozory. Wszystko bowiem odbywa się na zapleczu, gdzie nie sięga wzrok przypadkowych przychodniów. Tam mieści się słynne więzienie, powszechnie nazywane Amerykanką, które prawdopodobnie zostało wybudowane jeszcze w drugiej połowie lat 20.

Dzisiaj w więzieniu KGB lądują skorumpowani urzędnicy, biznesmeni, terroryści, handlarze narkotyków i broni. Ale nie tylko. W ciągu ostatnich dziesięciu lat przez Amerykankę przeszło kilkudziesięciu białoruskich opozycjonistów, których reżim Aleksandra Łukaszenki uznał za swoje zagrożenie.

Oto anonimowa opowieść jednego z nich:

Bicie pod blokiem

„To było w południe. Wracając do domu, pod blokiem zauważyłem trzech krótko obciętych i ubranych na sportowo mężczyzn. Mieli kamienne twarze, wyglądali na trochę zdezorientowanych. Gdy mijałem jednego z nich, usłyszałem swoje imię. Nie zdążyłem potwierdzić, wystarczyło, że się odwróciłem. Zajęło mu to raptem dwie sekundy, tak szarpnął moją rękę w dół, że widziałem już tylko asfalt. Zasłoniłem głowę, bili po nogach, brzuchu i plecach. Nic nie rozumiałem, nie mogłem wydusić z siebie słowa. Wszyscy mieli maski na głowach. Nie wiem, ile to trwało, ale pamiętam, jak skuto mi ręce za plecami i prowadzono do zaparkowanej obok furgonetki. Po drugiej stronie ulicy przy bloku stał jakiś chłopak i nerwowo palił papierosa. – Coś widziałeś? – rzucił w jego kierunku jeden z towarzyszącym mi mężczyzn. – Nic nie widziałem – natychmiast odpowiedział.

Przeczytaj też: Mołdawia: Rząd wspierany przez miliardera podał się do dymisji. Zwolennicy uciekają z kraju

W furgonetce leżałem na podłodze, jeden siedział na moich nogach, a dwóch nadal biło. –Terrorysto! – krzyknął do mnie jeden z nich. Nic nie rozumiałem. Nie wiedziałem dokąd jadę".

Wódka i kiełbasa

„Gdy samochód się zatrzymał, zarzucono mi kurtkę na głowę. Weszliśmy schodami na drugie piętro jakiegoś budynku. Po drodze kilkakrotnie kazano mi klękać twarzą do ściany. Wtedy korytarzem prowadzono innych aresztowanych. Kurtkę ściągnęli mi z głowy, dopiero gdy siedziałem już za stołem w jakimś pokoju. Z tyłu było dwóch albo trzech ludzi w maskach. Naprzeciwko po drugiej stronie stołu siedział mężczyzna. Był jeszcze jeden na końcu pokoju i wyglądał na zajętego własnymi sprawami. – Dam ci dziesięć lat więzienia! Będziesz później jak Sołżenicyn powieści pisał – grzmiał, uderzając pięścią w stół mężczyzna siedzący naprzeciwko. Niespodziewanie tak mocno uderzył mnie dłonią w ucho, że moją głowę odrzuciło w drugą stronę. Na chwilę straciłem słuch, dźwięk w głowie był nieznośny. Nie mogłem się zasłonić, ręce wciąż miałem z tyłu w kajdankach. Wtedy to był chyba najgorszy moment w moim życiu, czułem się całkowicie bezbronny.

– Będziemy rozmawiać? – zapytał. Kiwnąłem głową. Wtedy nagle odezwał się mężczyzna siedzący na końcu pokoju, spokojnie przekładający jakieś papiery: – Idźcie już stąd. Nie widzicie, że człowiek jest w szoku? – Wszyscy oprócz niego wyszli z pokoju. – Witamy w Komitecie Bezpieczeństwa Państwowego. Jak dobrze pójdzie nam rozmowa, to jutro pojedziesz do domu – oznajmił.

Z biurka wyciągnął wódkę, na gazecie pokroił kiełbasę i chleb. Zrobił nawet jakieś kanapki z majonezem. Nic nie piłem, nie mogłem też jeść".

„Potem wylądowałem w celi. Przy drzwiach miała nieco ponad metr szerokości, w najszerszym punkcie przy oknie około dwóch. Długość pomieszczenia to zaledwie pięć metrów. Przypominała trumnę.

70 dni w „trumnie"

W środku były już trzy osoby, musiałem spać na tzw. tarczy. To zwykła płyta OSB i cieniutki materac. W rogu stała miska, z której obecni starali się korzystać tylko w nocy. To były osoby podejrzane o przestępstwa korupcyjne. Nikt nie chciał za bardzo rozmawiać, każdy chciał jak najszybciej się stamtąd wydostać.

Spędziłem w areszcie ponad dwa miesiące, karmili dobrze i to trzy razy dziennie. Już więcej nie bili. Mówiono mi ciągle: „za nic wylądujesz w wiezieniu".

W gabinecie funkcjonariusza KGB, który mnie przesłuchiwał, pełno było rosyjskich symboli. Dwugłowy złoty orzeł patrzył na mnie z długopisów, teczek i notatników. Na ścianie wisiały nawet jakieś odznaczenie i dyplomy z rosyjskim godłem. Przez chwilę nawet zwątpiłem, czy na pewno jestem na Białorusi.

Nie miałem najgorzej. Jednemu z moich kolegów w tym samym czasie grożono, że jego żona zostanie zgwałcona. Innym podawano środki psychotropowe i zmuszano do składania fałszywych zeznań.

W końcu naszą sprawę umorzono, wszystkich podejrzanych zwolniono. Nikt nawet mi nie powiedział przepraszam. Teraz, gdy słyszę swoje imię na ulicy, nigdy się nie odwracam".

Białoruś jest jedynym krajem byłego ZSRR, gdzie po rozpadzie imperium Komitet Bezpieczeństwa Państwowego (KGB) nie zmienił swojej nazwy. Jego ogromna siedziba mieści się przy głównej stołecznej ulicy – alei Niepodległości. Liczba pracowników i roczny budżet to jedna z największych tajemnic państwowych. Po drugiej stronie ulicy stoi popiersie Feliksa Dzierżyńskiego, który uważnie się przygląda swoim spadkobiercom.

Na pierwszy rzut oka można odnieść wrażenie, że w budynku panuje cmentarna cisza. To tylko pozory. Wszystko bowiem odbywa się na zapleczu, gdzie nie sięga wzrok przypadkowych przychodniów. Tam mieści się słynne więzienie, powszechnie nazywane Amerykanką, które prawdopodobnie zostało wybudowane jeszcze w drugiej połowie lat 20.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Kto przewodniczącym Komisji Europejskiej: Ursula von der Leyen, a może Mario Draghi?
Polityka
Władze w Nigrze wypowiedziały umowę z USA. To cios również w Unię Europejską
Polityka
Chiny mówią Ameryce, że mają normalne stosunki z Rosją
Polityka
Nowe stanowisko Aleksandra Łukaszenki. Dyktator zakładnikiem własnego reżimu
Polityka
Parlament Europejski nie uznaje wyboru Putina. Wzywa do uznania wyborów za nielegalne