8 kwietnia odbędą się na Węgrzech wybory parlamentarne. Zdaniem Viktora Orbana, podobnie jak przed wyborami w Niemczech, Austrii, we Włoszech czy w Czechach, obywatele będą szukali odpowiedzi na pytanie, które partie opowiadają się za przyjęciem uchodźców, a które są przeciw.

- Sytuacja na Węgrzech jest prosta, ponieważ partie rządzące wyraźnie sprzeciwiły się imigracji - powiedział premier.

- Zgodnie z regulacjami proponowanymi przez Unię Europejską, na każdego migranta trzeba wydać dziewięć milionów forintów, nie wspominają o tym, że należy im również zapewnić zakwaterowanie. Jeśli Bruksela zmieni Węgry kraj imigrancki, potrzebna będzie restrukturyzacja, by tak się stało - dodał Orban.

Szef rządu podał przykład Bawarii, która więcej wydaje na migrantów niż na rozwój gospodarczy, opiekę zdrowotną i ochronę środowiska. - To nie dziecinna zabawa, stawka jest wysoka - powiedział.

- System kwot zmiażdżyłby Węgry. Zamiast nowych autostrad i wyższych emerytur, pieniądze trafiałyby do migrantów - dodał. Orban podkreślił, że obywatele przy urnach wyborczych powinni pamiętać, że będą głosowali nie tylko w sprawie obrony chrześcijańskiej kultury i narodowej niepodległości, ale również w sprawie gospodarczej przyszłości Węgier.