Kradzieże, włamania, paserstwo, drobne fałszerstwa, oszustwo, przemyt osób, papierosów i alkoholu bez akcyzy – to przestępstwa, za które ścigają Polaków w Anglii. Ponad tysiąc osób usłyszało już tam wyroki. Tymczasem wielu skazanych (a także na razie oskarżonych) skarży się do tamtejszych izb adwokackich na niekompetentną pomoc prawną, jakiej udzielali miejscowi profesjonalni prawnicy. Polscy adwokaci, do których zwracają się klienci, występują do Naczelnej Rady Adwokackiej, by ta interweniowała w sprawie pozbawionych rzetelnej obrony rodaków.
Pozostawieni bez wsparcia
Według najnowszych badań w angielskich więzieniach wśród wszystkich cudzoziemców najwięcej jest właśnie Polaków – stanowią aż 9 proc. obcokrajowców odsiadujących wyrok. Pytanie tylko, czy trafili tam na skutek popełnienia przestępstwa czy przez zaniedbania adwokata, którego im przyznano.
1, 1 tys. polskich obywateli odbywa obecnie kary w brytyjskich więzieniach
– To niepokojące – ocenia adwokat Mariusz Paplaczyk. Podkreśla jednak, że na Wyspach funkcjonuje zupełnie inny niż w Polsce model wykonywania tego zawodu. Adwokaci pracują według sesji ustalanych przez sądy, od godz. 10 do 14, od poniedziałku do piątku, i kończą sprawę. Tak więc przez większość dnia są niedostępni dla klienta.
W praktyce tylko pierwsze spotkanie tuż po zatrzymaniu jest bezpośrednie, a i to nie zawsze, bo czasem adwokat łączy się z klientem przez Skype'a. Reszta to kontakt listowny, ale w języku angielskim.