Początek kalendarzowego roku jest zwykle okazją do wprowadzania zmian w przepisach podatkowych. Tak się dzieje nie tylko w Polsce, ale i w wielu innych krajach europejskich. Oprócz zmian wprowadzonych w całej Unii jako implementacja dyrektyw wiele krajów na własną rękę porządkuje swój system.
Exit tax nie tylko u nas
Wspólnym problemem krajów naszego kontynentu jest walka z unikaniem opodatkowania. Oprócz specjalnie w tym celu uchwalonej i wdrożonej dyrektywy (ATAD) wiele krajów „uszczelnia" system na swoje sposoby.
W Polsce wiele dyskusji wzbudziło wprowadzenie podatku od przenoszenia za granicę aktywów przedsiębiorstw i majątku osób fizycznych. Termin na wdrożenie podatku zwanego exit tax dyrektywa ustanowiła bowiem dopiero na początek 2020 roku. Jednak nie tylko nasz kraj pospieszył się z tą daniną. Wprowadziła go też Irlandia, i to jeszcze w październiku 2018 r. Jego stawka jest jednak niższa niż w Polsce, bo wynosi tylko 12,5 proc. (w Polsce – najczęściej to 19 proc.). Inna różnica to możliwość odroczenia zapłaty. Podobnie jak w Polsce można go rozłożyć na raty.
Na Węgrzech, podobnie jak w Polsce, fiskus uważnie przygląda się największym firmom. U nas publicznie ogłaszane są ich wyniki podatkowe. Nasi bratankowie postanowili poddać je obowiązkowemu audytowi podatkowemu. Taki obowiązek będą miały firmy, które wykażą roczne obroty netto powyżej 60 mld forintów (ok. 80 mld zł) w dwóch kolejnych latach i równocześnie wykażą zerowy dochód albo stratę. Z audytu będą zwolnione nowo zakładane firmy w ciągu czterech lat od rejestracji.
Węgry wprowadziły równocześnie dla dużych korporacji pewne udogodnienie, umożliwiły też od 1 stycznia rejestrację podatkowych grup kapitałowych. Kryteria są nawet nieco łagodniejsze niż w Polsce, bo rejestracja jest możliwa, jeśli spółki mają udział jedna w drugiej na poziomie co najmniej 75 proc. (w Polsce 95 proc). Jednak dano im na to bardzo krótki czas – tylko od 1 do 15 stycznia.