W „orwellowskim" 1984 roku, w mieście Frunze (nazwanym tak na cześć czerwonego generała), na nowym reprezentacyjnym placu Lenina, urządzonym z okazji 60-lecia Kirgiskiej Republiki Radzieckiej, ustawiono 12-metrowy pomnik Iljicza. W 2003 roku, gdy miasto nazywało się już Biszkek i było stolicą niepodległego Kirgistanu, plac przemianowano na Ałatu (na cześć pasma górskiego), a posąg zastąpiono równie okazałym pomnikiem Wolności (Erkindik), ukazującym żeńskiego uskrzydlonego geniusza, dzierżącego symbol tündük (zwornik konstrukcji jurty) z aktualnej flagi państwowej.
Monument ten nie był nowy – po raz pierwszy odsłonięto go w 1999 roku, z okazji dziewiątej rocznicy niepodległości, uprzednio usuwając stojący tam pomnik Feliksa Dzierżyńskiego. Ten ostatni nie został wówczas zniszczony, jedynie przeniesiony na placyk obok Biblioteki Narodowej. Pierwotne miejsce pomnika Dzierżyńskiego było od 1948 r. zajęte przez pomnik Lenina, który zlikwidowano w związku z ufundowaniem na głównym placu okazalszego monumentu wodza rewolucji.
Tamerlan na czerwono
Ów „lepszy" Lenin nie przepadł w 2003 roku, ale jedynie przeniesiony został na plac na tyłach Muzeum Historycznego. W roku 2011 zaś, z okazji 20-lecia niepodległości, usunięto pomnik Wolności i zastąpiono go ogromnym konnym posągiem ukazującym Manasa, bohatera najważniejszego kirgiskiego eposu. W tej swoistej partii szachów, w której planszą jest stolica, a pionkami pomniki, w ostatecznym rozliczeniu przepadł jedynie pomnik Wolności. Skrzydlaty geniusz kojarzył się z obcą symboliką chrześcijańską, a jego żeński charakter miał być obrazą tradycji, bowiem przy budowie jurty tündük mogą unosić tylko mężczyźni i chłopcy.
Wszystko to stanowi znakomitą metaforę politycznych i tożsamościowych dylematów, z którymi zmagać się musi pięć proradzieckich republik Azji Środkowej, niepodległych od ćwierćwiecza, ale wciąż niepotrafiących wyzwolić się od postkolonialnych resentymentów. Wciśnięte pomiędzy Rosję, kontynuującą politykę dawnego sowieckiego hegemona, i Chiny, chętnie płacące za każdą ilość ropy, gazu i innych bogactw naturalnych, oglądają się także na Zachód z jego blichtrem oraz technologiami oraz cementują związki z coraz bardziej ekspansywną Turcją (z wyjątkiem Tadżykistanu używają języków turkijskich).
Rządy miejscowych satrapów z równym zapałem tłumią opozycję demokratyczną, jak i – znacznie silniejszych – islamistów, choć zarazem wznoszą reprezentacyjne meczety i nie stronią od hojnych datków od propagujących konserwatywny islam Saudyjczyków i naftowych szejków.