Kobiety szukają papieża

Kobieta z dużym krzyżem na piersi i kolorowym wizerunkiem Matki Boskiej na białym welonie to nietypowy widok w Egipcie, w którym do niedawna rządziło Bractwo Muzułmańskie.

Publikacja: 02.08.2013 00:01

Mona i Maria

Mona i Maria

Foto: Fotorzepa, Jerzy Haszczyński

Mona, drobna 36-latka urodzona w miasteczku leżącym w delcie Nilu, służy w kilku kościołach koptyjskich w Kairze. – Nie mieszkam w monastyrze, nie jestem mniszką, ale nie mogę założyć rodziny, mieć dzieci – tłumaczy. Czyli jest koptyjską zakonnicą.

Nigdy nie miała okazji spotkać papieża Koptów, którym od listopada jest Tawadros II. – To może pojadę z panem – proponuje, gdy mówię, że chciałbym z nim przeprowadzić rozmowę.

Tawadros II jednoznacznie wsparł obalenie przez armię islamistycznego prezydenta Mohameda Mursiego. Na czas protestów i zamieszek wywołanych pozbawieniem władzy Mursiego i organizacji, z której się wywodzi – Bractwa Muzułmańskiego wyjechał ze stolicy do monastyru na pustyni, który zna znakomicie z okresu, gdy nie był jeszcze papieżem. Mona chciałaby głowę koptyjskiego Kościoła ortodoksyjnego poprosić o błogosławieństwo. To święty człowiek.

Ja chciałbym zapytać o polityczne zaangażowanie chrześcijan i lęk przed politycznym islamem.

Pojedziemy razem z Moną do Wadi Natrun, oazy, która jest czymś w rodzaju republiki mnichów koptyjskich w państwie muzułmańskim. Jest tam kilka monastyrów, najstarsze mury mają siedemnaście wieków.

– Co? Kierowca, z którym pojedziemy, jest muzułmaninem?– Mona nie może się uspokoić. Czy mi rozum odebrało, czy też mam złe intencje? Jak mogę ciągnąć muzułmanina do chrześcijańskiej enklawy? Dzwoni do doktora Emada, lekarza z Gizy, Kopta, o którym jej opowiadałem. Czy może mi zaufać? Lekarz, specjalista od leczenia otyłości, zapewnia, że tak.

Umawiamy się o świcie pod meczetem przy placu Ramzesa w Kairze (kilka dni później zebrały się tam tysiące zwolenników obalonego prezydenta; w wyniku starć z policją zginęło kilka osób). Tym razem Mona przygotowała niespodziankę dla mnie. Pojedzie z nami jeszcze jedna kobieta, która – choć Mona o tym nie mówi –  ma być chyba kimś w rodzaju przyzwoitki.

W poszukiwaniu papieża

Kobieta na wózku

Nagle ją dostrzegam. Szczuplutka figurka owinięta w białą szatę, kontrastującą z jej ciemną skórą. Siedzi na wózku inwalidzkim, nie wiem, jak udało jej się tutaj dotrzeć, po tych wertepach, zaśmieconych chodnikach i wysokich krawężnikach, wśród setek samochodów, jeżdżących bez żadnych reguł.

Mona nie zamierza się ukrywać; dumnie nosi krzyż. Brodaci mężczyźni w kairskim metrze na jej widok mruczą i przeklinają pod nosem

To Maria. Przyjechała trzy lata temu z Erytrei, jednego z najbiedniejszych państw świata (według Banku Światowego – biedniejsze są tylko dwa: Demokratyczna Republika Konga i Burundi), leżącego nad Morzem Czerwonym, od Egiptu oddzielonego Sudanem. Jest to również kraj, w którym wolności słowa nie ma żadnej. Organizacja Reporterzy bez Granic przyznała mu w tej kategorii najgorszą pozycję, poniżej Korei Północnej.

Od 32-letniej Marii, mówiącej powoli i niewyraźnie z powodu wykrzywionych przez porażenie ust, nie dowiem się nic o polityce. Ona żyje religią, rozprawia o Bogu i dobrych ludziach, którzy jej pomagają. Zresztą według organizacji międzynarodowych akurat ortodoksyjnego Kościoła, do którego ona należy, tam się nie prześladuje. Dyktator Isaias Afewerki też jest jego wyznawcą.

Porzuciła Erytreę, bo czuła, że dla afrykańskiej wyznawczyni Kościoła ortodoksyjnego najważniejszym miejscem jest Egipt, z milionami chrześcijan i papieżem Aleksandrii – patriarchą Stolicy Świętego Marka, jak oficjalnie nazywa się głowę koptyjskiego Kościoła ortodoksyjnego.

Gdy kierowca Ahmed widzi  Marię wciśniętą w wózek inwalidzki, nie wie, jak się zachować. Czy może, jako muzułmanin, objąć obcą kobietę, co przy wsiadaniu do samochodu jest niezbędne? Muzułmanie często wypierają ze świadomości istnienie niepełnosprawnych. A bywa, że rodziny wypierają ich z domu. Przypomniałem sobie palestyńską Strefę Gazy, gdzie przy szkole patriarchatu łacińskiego mieszka grupa takich wypartych. Ciężko chorymi muzułmanami zajmują się tam nieliczni chrześcijanie.

Monastyr Świętego Paisjusza czy – jak mówią Koptowie – Biszoja, mnicha i ascety, który żył na przełomie czwartego i piątego wieku, robi na Monie i Marii wielkie wrażenie. Cisza, spokój, ład. Odwrotnie niż w rozedrganej stolicy, oddalonej stąd o ponad 100 km.

Mury w kolorze piasku, kilka kopuł z malutkimi okienkami i dwie wieże. I niewielkie wejście, przy którym wierni zostawiają buty. Mona zdejmuje sandały sobie i Marii, choć ta nie dotyka ziemi. Zostają w białych skarpetkach. W środku obie z nabożeństwem dotykają tkanin z religijnymi motywami, najdłużej modlą się przy grobie patrona, w którym – jak głosi napis – są świetnie zachowane szczątki.

Przez chwilę panuje tu radosne ożywienie, pojawiają się koptyjskie rodziny ze świeżo ochrzczonymi dziećmi i pozują do zdjęć. Gdy znikają z niemowlętami, Maria zastyga na godzinę przed jednym z portretów świętego mnicha.

O sytuacji Koptów w muzułmańskim Egipcie prawie nie rozmawiamy. Czasem Mona rzuci, że chrześcijanie są tu prześladowani. – Zabijali nas i zabijają. Właśnie radykałowie islamscy obcięli głowę jednemu księdzu. Znamy tę nienawiść. Podkładali przecież bomby w kościołach w czasie nabożeństw.

Mona jednak nie zamierza się ukrywać, dumnie nosi krzyż. Obserwowałem ją w kairskim metrze, w tłumie brodatych mężczyzn: niektórzy groźnie mruczeli i przeklinali pod nosem.

Teraz, po wsparciu przez Tawadrosa II armii, która obaliła demokratycznie wybranego prezydenta Mohameda Mursiego, fundamentaliści islamscy rozpuszczają plotki. Że zamach stanu to spiskowe dzieło chrześcijan i kryptochrześcijan, którymi są ponoć ważni generałowie i nowy tymczasowy prezydent.

Poprzedni papież Szenuda III również wspierał władzę, do ostatniego dnia zapewniał dyktatora Hosniego Mubaraka, że naród jest po jego stronie. Mubarak, którego obaliła rewolucja w lutym 2011 roku, nie dbał szczególnie o chrześcijan, ale nie dopuszczał do legalnej działalności najsilniejszego ugrupowania, Bractwa Muzułmańskiego, które Koptowie podejrzewali o plany całkowitej islamizacji kraju.

Prośby do Szenudy

Szenuda III zmarł w zeszłym roku. Jego grobowiec znajduje się na terenie monastyru Świętego Paisjusza. Stoi na nim kosz pełen karteczek, na których Koptowie wypisali swoje prośby i modlitwy. Mona dobrych parę minut zapełniała w skupieniu swoją karteczkę. A potem przez kilka następnych trzymała dłonie na grobowcu.

Godziny płyną, Mona i Maria przerywają co pewien czas modlitwy, by pomóc mi w dotarciu do papieża Tawadrosa II. Kolejni mnisi i strażnicy obiecują załatwić spotkanie, dzwonią gdzieś z komórek i każą czekać. Po południu okazuje się, że nic z tego czekania nie będzie. Papież się z nami nie spotka.

Nie mam pewności, czy dowiedział się od mnichów i strażników o naszym istnieniu.

Obserwujemy kolejną grupę wiernych zdejmujących buty przed wejściem do monastyru.

Jedna młoda Koptyjka jest wyjątkowo piękna, smukła, ale o kobiecych kształtach, podkreślanych przez przylegające do ciała dżinsy.

I nagle Mona, skromna zakonnica, wyjawia swoje marzenie. Chciałaby tak wyglądać: – Zadzwonię do doktora Emada, specjalisty od odchudzania, by mi pomógł osiągnąć takie kształty – wyznaje.

Mona, drobna 36-latka urodzona w miasteczku leżącym w delcie Nilu, służy w kilku kościołach koptyjskich w Kairze. – Nie mieszkam w monastyrze, nie jestem mniszką, ale nie mogę założyć rodziny, mieć dzieci – tłumaczy. Czyli jest koptyjską zakonnicą.

Nigdy nie miała okazji spotkać papieża Koptów, którym od listopada jest Tawadros II. – To może pojadę z panem – proponuje, gdy mówię, że chciałbym z nim przeprowadzić rozmowę.

Tawadros II jednoznacznie wsparł obalenie przez armię islamistycznego prezydenta Mohameda Mursiego. Na czas protestów i zamieszek wywołanych pozbawieniem władzy Mursiego i organizacji, z której się wywodzi – Bractwa Muzułmańskiego wyjechał ze stolicy do monastyru na pustyni, który zna znakomicie z okresu, gdy nie był jeszcze papieżem. Mona chciałaby głowę koptyjskiego Kościoła ortodoksyjnego poprosić o błogosławieństwo. To święty człowiek.

Pozostało 88% artykułu
Plus Minus
Derby Mankinka - tragiczne losy piłkarza Lecha Poznań z Zambii. Zginął w katastrofie
Plus Minus
Irena Lasota: Byle tak dalej
Plus Minus
Łobuzerski feminizm
Plus Minus
Latos: Mogliśmy rządzić dłużej niż dwie kadencje? Najwyraźniej coś zepsuliśmy
Plus Minus
Jaka była Polska przed wejściem do Unii?