Helmut Kentler i chłopcy dla pedofilów. Lekcje ze skandalu

Nauka potrzebuje moralnego tabu i cywilizacyjno-religijnych bezpieczników. Bez nich łatwo popada w zależność od ideologii i mód, które prowadzą ją na manowce.

Aktualizacja: 26.06.2020 23:17 Publikacja: 26.06.2020 00:01

Helmut Kentler i chłopcy dla pedofilów. Lekcje ze skandalu

Foto: BEW

Nasze życie zostało zniszczone – opowiadał dziennikarzom radia Deutsche Welle Marco. – Z tym, co się wydarzyło, nie da się, tak naprawdę, nigdy pogodzić – uzupełnia Sven. Obaj mężczyźni, dziś ponad 40-letni, wychowywali się pod opieką Fritza H., mężczyzny skazanego za pedofilię, który wykorzystywał ich seksualnie od czasu, gdy młodszy z nich miał dziewięć lat.

Nie byli jedynymi ofiarami. Jak wynika z dokumentów ujawnionych ostatnio w Niemczech, H. wykorzystał przynajmniej dziewięcioro dzieci, z których najmłodsze mogło mieć sześć lat. I już sama ta historia jest wystarczająco wstrząsająca, gdy ktoś ma świadomość, co przeżywać musi dziecko – a później dorastający mężczyzna – gdy jest regularnie gwałcone przez opiekuna, ale dodatkowego dramatyzmu dodaje jej to, że wszystko działo się w ramach zaakceptowanego przez władze samorządowe naukowego eksperymentu. Eksperymentu, który trwał ponad 20 lat i usprawiedliwiany był najnowszymi odkryciami naukowymi, koniecznością postępu w dziedzinie moralnej, którą wymusza nauka, i wreszcie autorytetem wybitnego specjalisty.

Pozostało 93% artykułu

Teraz 4 zł za tydzień dostępu do rp.pl!

Kontynuuj czytanie tego artykułu w ramach subskrypcji rp.pl

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Plus Minus
Walka o szafranowy elektorat
Plus Minus
„Czerwone niebo”: Gdy zbliża się pożar
Plus Minus
Dzieci komunistycznego reżimu
Plus Minus
„Śmiertelnie ciche miasto. Historie z Wuhan”: Miasto jak z filmu science fiction
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Plus Minus
Irena Lasota: Rządzący nad Wisłą są niekonsekwentnymi optymistami