W świecie wielkiego sportu Międzynarodowa Federacja Narciarska przez lata pozostawała instytucją, która zastygła w przeszłości: prawie stuletnia historia, w której każda zmiana była z trudem wymuszana przez zakręty polityki i fale gospodarki. FIS wciąż nie kojarzy się nikomu z dynamiką nowej rzeczywistości, mediami społecznościowymi, nowoczesnym marketingiem i otwarciem na podbijanie nowych kibiców.
Do 2021 roku federacja miała zaledwie czterech przewodniczących (47-letnia kadencja Marca Hodlera przeszła do legend sportowej zmurszałości i odporności na wszelkie wstrząsy), więc decyzja, by na nowego lidera FIS wreszcie nie wybierać narciarskiego urzędnika z kadr wychowanych latami w federacji, ale postawić na czele kogoś z zupełnie innej bajki, jeszcze do pierwszych dni czerwca wydawała się mało prawdopodobna.