Jeszcze nigdy tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym. Znaczy konkretnie szeregowemu posłowi Jarosławowi Gowinowi i jego giermkowi Kamilowi Bortniczukowi. O czym by pisali dziennikarze polityczni? O czym by rozmawiano w TVN 24 i Polsat News? Kogo by krytykowano w mediach prorządowych? Czym by się ekscytowali politycy z opozycji? No i wreszcie najważniejsze: gdyby nie Gowin, wszystkie teorie spiskowe traktowałyby o koronawirusie, a tak to mamy też spiski polityczne.
Jeśli chodzi o koronawirusa, to każdy głupi wie, że: 1) Epidemię wywołała technologia 5G; 2) Wirusa wyhodowali Chińczycy, żeby nas wykończyć; 3) Wirusa wyhodowali Amerykanie, żeby wykończyć Chińczyków; 4) Wszystko wymyśliły koncerny farmaceutyczne, żeby nam opylić szczepionki.
Że powyższe teorie się wykluczają? Owszem. Ale to nie znaczy, że nie są prawdziwe. Wszystkie naraz.
To teraz teorie spiskowe dotyczące Gowina: 1) Nigdy nie miał zamiaru odchodzić z koalicji rządowej. To wszystko ustawka z Kaczyńskim, żeby głupi ludzie nie zajmowali się koronawirusem; 2) Tylko udawał prawicowca, ale tak naprawdę to zawsze był agentem Platformy; 3) Jest dogadany i z PiS-em, i z opozycją. Bo chodzi mu tylko o to, żeby zostać marszałkiem Sejmu.
Niby kolęda już w tym roku była, ale Gowin wciąż wytrwale kolęduje. A to się spotkał z Budką, a to z Kosiniakiem i Kamyszem, a to z prezydentem, a to z Grodzkim, a to z Kukizem. Z tym ostatnim to by nawet nieźle mogli pokolędować małemu. Chociaż z Kukizem to chyba od razu po dużym.