Lech wygrał w tym roku tylko dwa mecze i wypadł z grupy mistrzowskiej. Przed 28. kolejką od prowadzącej Lechii dzieliła go dokładnie taka sama różnica punktowa jak od znajdującej się w strefie spadkowej Wisły Płock (16 pkt).
Można zaryzykować stwierdzenie, że Lechowi nie grozi ani walka o tytuł, ani o utrzymanie. Ale w Poznaniu liczą, że pod wodzą Dariusza Żurawia piłkarze się przebudzą i włączą do rywalizacji o europejskie puchary. Kalendarz im jednak nie sprzyja: po spotkaniu z Pogonią czeka ich w rundzie zasadniczej jeszcze wyjazd do Gdańska, gdzie w tym sezonie nikt nie wygrał, i domowy mecz z Jagiellonią, także niepewną miejsca w górnej ósemce.
Jagiellonia ostatnie zwycięstwo odniosła w połowie lutego, ale to wcale nie znaczy, że do Warszawy przyjedzie jak na ścięcie. Przed rokiem przy Łazienkowskiej rozegrała jedno z najlepszych spotkań w ostatnich latach, pokonując Legię 2:0. A i wcześniej potrafiła napsuć krwi mistrzom Polski.
– Będziemy chcieli zagrać odważniej i choć życzymy sobie takiego meczu jak przed rokiem, nie będzie o to łatwo. Wtedy byliśmy w optymalnej formie, a rywale nie do końca. Teraz spotkają się dwie drużyny, które ostatnio nie mają najlepszej passy, ale myślę, że mimo wszystko kibice nie powinni narzekać – mówi trener Jagiellonii Ireneusz Mamrot.
28. KOLEJKA EKSTRAKLASY
Środa