Szkoda, że ten dwumecz dobiegł już końca. Takie spotkania jak PSG - Bayern można oglądać na okrągło. To był pokaz atrakcyjnego dla oka, ofensywnego futbolu. Spektakl pełen emocji. Piękno Ligi Mistrzów w najczystszej postaci.
- Jeśli strzelimy szybko gola, możemy odrobić straty - przekonywał Thomas Mueller. Na tę dającą nadzieję bramkę Bayern czekał do 40. minuty. Zdobył ją zastępujący kontuzjowanego Roberta Lewandowskiego Eric Maxim Choupo-Moting. Były piłkarz paryskiej drużyny dobił z bliska strzał Davida Alaby.
Mistrzowie Niemiec złapali oddech, bo chwilę wcześniej Neymar trafił najpierw w poprzeczkę, a później w słupek. Gdyby był skuteczniejszy, już po pierwszej połowie mógł mieć hat tricka i zamknąć mecz. Na jego współpracę z Kylianem Mbappe, tak krytykowaną przed ćwierćfinałem przez francuskich dziennikarzy, patrzyło się z nieskrywaną przyjemnością.
Mimo upływu sił Bayern do samego końca dążył do strzelenia drugiego gola i odpierał groźne kontrataki gospodarzy. Można się zastanawiać, ile zmieniłaby obecność Lewandowskiego, jak wyglądałoby to spotkanie, gdyby zdrowi byli Leon Goretzka i Serge Gnabry.
Bawarska maszyna zaczęła się rozpadać w najważniejszym momencie sezonu, paryska - choć też musiała sobie radzić z problemami - rośnie w siłę i wydaje się być gotowa na triumf. Czy we wtorek byliśmy świadkami symbolicznej zmiany warty? Odpowiedź poznamy w maju.