"Laudato si', mi' Signore - Pochwalony bądź, Panie mój..." Tymi słowami świętego Franciszka z Asyżu rozpoczyna się encyklika papieża Franciszka. Encyklika ważna, bo usiłująca kompleksowo odnieść się do zagadnień ekologii, rozumianej przez papieża jako "ekologia integralna".
Czym jest "ekologia integralna" i czym się różni od hałaśliwej ekologii medialnej? Otóż ma jeden wyróżnik - nie zapomina o człowieku, przyznając mu należne miejsce w ekosystemie rozumianym zarówno jako sfera ożywiona, nieożywiona, ale też ekosystem społeczny - przestrzeń kulturowa, w której się rodzimy i funkcjonujemy.
W tym miejscu Franciszek zdaje się być kontynuatorem myśli swoich poprzedników , w tym Jana Pawła II, który zdefiniował pojęcie "ekologii ludzkiej", czy Benedykta XVI, który w Bundestagu powiedział: "Człowiek nie stwarza sam siebie. Jest on duchem i wolą, ale jest też naturą". Franciszek zauważa, że to Święty Jan Paweł II w swojej pierwszej encyklice ostrzegł, że "człowiek zdaje się często nie dostrzegać innych znaczeń swego naturalnego środowiska, jak tylko te, które służą celom doraźnego użycia i zużycia". Następnie zachęcał do globalnego "nawrócenia ekologicznego".
Dużo uboższe w tym wymiarze wydaje się być tradycyjne definiowanie pojęcia ekologii (gr. oíkos + lógos = dom + nauka) – to nauka o strukturze i funkcjonowaniu przyrody, zajmująca się badaniem oddziaływań pomiędzy organizmami a ich środowiskiem oraz wzajemnie między tymi organizmami. Mimo to, pojęcie ekologii i działania ekologów, choć świeckie - wpisują się w teologiczne przesłanie słów kolejnych papieży.
Czymś innym jest oczywiście problem określania różnej maści protestujących mianem "ekologów", gdy w istocie o ekologii nie mają oni większego pojęcia. Są to zazwyczaj działacze ideologiczni, którym bliżej jest do ekologizmu niż ekologii. Ekologizm jest totalitarny i antyludzki, i – w całkowitej opozycji do przesłania encykliki "Laudato Si" – prowadzi do zniewolenia narodów oraz pogłębiania różnic ekonomicznych i kulturowych. Tezę tę wyjaśnimy już za chwilę. "Obowiązkiem naszym – każdego katolika, każdego chrześcijanina – jest poważny, odpowiedzialny stosunek w tych wszystkich trzech stronach: Bóg, bliźni i przyroda, która w tej interpretacji jest tym „ubogim". Tym, który ponosi konsekwencje chciwości i nadmiernej eksploatacji" – podkreśla o. dr Stanisław Jaromi, przewodniczący Ruchu Ekologicznego św. Franciszka z Asyżu. A co promuje ekologizm? Odhumanizowanie działań, zrównanie wartości ludzkiej z każdym innym gatunkiem, dogmat dekarbonizacji i promocje określonych technologii odnawialnych źródeł energii (OZE). "Ekologiści traktują ochronę środowiska naturalnego w sposób instrumentalny, jako pretekst do globalnej przebudowy stosunków społeczno – gospodarczych".
Dyskusja nad tym zagrożeniem trwa już od jakiegoś czasu. Na stronie Niepoprawni.pl znajdujemy cytat.: "Jeżeli np. teza o globalnym ociepleniu zostanie (przy społecznym poklasku) usankcjonowana prawnie i podniesiona do rangi niepodważalnego dogmatu, w ręce ekologistów (działaczy, różnych polityków i zideologizowanej biurokracji) trafi gigantyczna władza i fundusze. Zniknie gospodarka taka, jaką znamy, zastąpiona jakimś globalnym systemem nakazowo – rozdzielczym, gdzie nośnikiem bogactwa stanie się dystrybucja kwot CO2. Zamiast „niewidzialnej ręki rynku", będzie „niewidzialna waluta" rozdzielana przez ogólnoświatowych redystrybutorów, pożądana bardziej niż dziś ropa i gaz razem wzięte". Przy czym korporacje tradycyjne, kojarzone z przemysłem i instytucjami finansowymi zostaną zastąpione przez inne korporacje - ekologistów, którzy, wbrew szerokiej wiedzy społecznej już dzisiaj zarządzają niewidoczną walutą - prawami do emisji CO2. Kto stworzył rynek, z którego wyparowało wiele miliardów dolarów? Kluczowe "zielone organizacje", międzynarodowe korporacje nowego typu.
Papież zauważa to pisząc "Kultury ekologicznej nie można sprowadzać do serii nagłych i jednostronnych odpowiedzi na problemy" i dalej "W przeciwnym razie nawet najlepsze inicjatywy ekologiczne mogą w ostateczności znaleźć się w obrębie tej samej zglobalizowanej logiki".
Papież z pewnością jest duszpasterzem, ale dość niezręcznie porusza się w obszarach ekologii i energetyki. To nierozsądne, by papież uznawał za własne słowa naukowców i lobbystów, których prawdziwości w żaden sposób sam nie jest w stanie zweryfikować, a majestatem swej instytucji sankcjonuje formułowane przez nich tezy.