Kulą w płot - mec. Gontarski odpowiada dr Kawczyńskiej i prof. Biernatowi

Sąd polski nie ma prawa zawiesić in abstracto stosowania danego przepisu, a może to uczynić jedynie in concreto poprzez zawieszenie postępowania i skierowania pytania - pisze mec. Waldemar Gontarski w odpowiedzi dr Monice Kawczyńskiej i prof. Stanisławowi Biernatowi.

Aktualizacja: 25.12.2018 09:51 Publikacja: 25.12.2018 00:01

Kulą w płot - mec. Gontarski odpowiada dr Kawczyńskiej i prof. Biernatowi

Foto: Fotolia.com

„Waldemar Gontarski chciał za pomocą wyrywkowych przykładów zbanalizować drastyczny i niemający precedensu systemowy atak na miejsce prawa unijnego w polskim porządku prawnym, jakim jest wniosek prokuratora generalnego do TK. Zrobił to jednak nieudatnie" – pisze Pani Doktor Monika Kawczyńska i Pan Profesor Stanisław Biernat („To nie podwójne standardy", „Rzeczpospolita" z dnia 18 grudnia br.) w replice stanowiącej reakcję na mój tekst („Podwójne standardy Komisji Europejskiej", „Rzeczpospolita" z dnia 18 grudnia br.).

Według Autorów repliki Prokurator Generalny poprzez samo skierowanie do Trybunału Konstytucyjnego wniosku o zbadanie zgodności z Konstytucją art. 267 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE) normującego procedurę prejudycjalną przed unijnym Trybunałem Sprawiedliwości, dopuścił się owego „systemowego ataku".

W replice czytamy: „Przede wszystkim jednak nie można się dowiedzieć, co nasz polemista sądzi o meritum zagadnienia, tj. o wniosku prokuratora generalnego do TK".

Kwestia ta jest tak oczywista, że nie ma sensu czegokolwiek wyjaśniać. Przede wszystkim wbrew sugestiom Sądu Najwyższego (zadającego pytania prejudycjalne – UZP 4/18; stosowanie jako środka zabezpieczającego instytucji tymczasowej odmowy zastosowania przepisów prawa krajowego), z orzecznictwa luksemburskiego nie wynika, by unijna zasada ochrony sądowej samoistnie wymagała wprowadzenia możliwości choćby czasowej „abstrakcyjnej kontroli normy prawnej, jeżeli nie przewiduje tego prawo krajowe" – wyrok TS z dnia 13 marca 2007 r., Unibet, C-432/05, EU:C:2007:163, por. pkt 20, 40 i 47 oraz sentencja pkt 3. Wyjście poza tak nakreślone ramy uprawnień do zadawania pytań prejudycjalnych będzie nadużyciem tego prawa. Słowem, sąd polski nie ma prawa zawiesić in abstracto stosowania danego przepisu, lecz może to uczynić jedynie in concreto poprzez zawieszenie postępowania i skierowania pytania (do SN, TK albo TS, a jeśli jest to SN, to zostaje pytanie do TK lub TS).

Następnie autorzy repliki piszą: „W. Gontarski zastanawia się, skąd autorzy (czyli my) wiedzą, jaki byłby ewentualny wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE po orzeczeniu przez TK o niezgodności art. 267 TFUE w zakresie dotyczącym sądownictwa"; wyróżnienie moje – W.G.

Po pierwsze, Autorzy manipulują moim tekstem. Pisałem zgoła inaczej: „Nie wiadomo, skąd autorzy wiedzą, jaki byłby ewentualny wyrok Trybunału Sprawiedliwości. Przecież, jeśli trzymać się ich logiki, wystarczyłoby skierowanie przez polski TK w tej sprawie pytania prejudycjalnego według wymagań sformułowanych w wyroku unijnego TS pochodzącym z tego samego dnia, co wystąpienie prokuratora generalnego do TK (z wnioskiem rozszerzającym o zbadanie zgodności z konstytucją przepisu zawartego w art. 267 TFUE normującego procedurę prejudycjalną przed TS), tj. z 4 października br. w sprawie C 416/17".

Po drugie, dlaczego Autorzy występując w obronie do zadawania pytań prejudycjalnych jednocześnie odbierają to prawo polskiemu TK, z którego to prawa np. tak chętnie korzysta niemiecki odpowiednik polskiego TK.

Po trzecie, w całym orzecznictwie luksemburskim nie znajdziemy potwierdzenia tezy, jakoby samo skierowanie zapytania do TK przez podmiot uprawniony stanowić miało domniemanie jakiegokolwiek naruszenia prawa unijnego bądź innego prawa.

Następnie czytamy w replice:

„Nasz polemista zarzuca Komisji Europejskiej podwójne standardy, nie jest jednak jasne, w czym się one przejawiają i w ogóle co ma Komisja w obecnym stanie rzeczy do omawianego wniosku prokuratora generalnego. Powołuje się na wcześniejsze orzeczenia TS czy TK bez merytorycznego związku z problemem poruszanym w naszym artykule. Nie wiadomo, po co to czyni; chyba tylko, aby móc wydawać okrzyki mające wstrząsnąć czytelnikami: 'cała Europa jakoś o tym nie mówi', 'Komisja Europejska jakoś nie reagowała?'. Trafia przy tym kulą w płot. Pierwszy powołany przez niego wyrok C-416/17 dotyczył sytuacji polegającej na tym, że francuska Rada Stanu (najwyższy sąd administracyjny) nie zmieniła swojego orzecznictwa mimo ustalonej judykatury TS. Trybunał orzekł [w wyniku skargi Komisji (sic!)], że Francja naruszyła wskutek tego zobowiązania traktatowe. [...]. 'Cała Europa' (prawnicza) oczywiście się tym wyrokiem zainteresowała, np. niedługo zostanie opublikowana glosa do niego w 'Europejskim Przeglądzie Sądowym'. Ale co to ma wspólnego z wnioskiem PG do TK?".

Odpowiedź na to pytanie TS zawarł w przytoczonym przeze mnie (w „Rzeczpospolitej") fragmencie sentencji, pkt 2 (C-416/17), rozstrzygającej: „Republika Francuska uchybiła zobowiązaniom, jakie ciążą na niej na mocy art. 267 akapit trzeci TFUE".

Dalej czytamy w replice:

„Innym przykładem podanym przez Waldemara Gontarskiego jest wyrok w sprawie dotyczącej gier hazardowych (P 4/14), w którym polski TK nie stwierdził potrzeby zwrócenia się do TS z pytaniem prejudycjalnym". Chodziło mi o zwalczanie wyroku TS (z dnia 19 lipca 2012 r. w sprawach połączonych C 213/11, C 214/11 i C 217/11 ) przez wyrok TK (P 4/14). Przytoczyłem następujący wyimek z tamtego orzeczenia TK: „Wypada bowiem jeszcze raz z całą mocą podkreślić, że TSUE nie miał kompetencji" (uzasadnienie, pkt 4.4) – dodając, że wcześniej takie samo stanowisko przedstawił Sąd Najwyższy, np. w wyroku z 8 stycznia 2014 r. (IV KK 183/13), zaś po wyroku TK kompetencje prejudycjalne TS w takim samym zakresie zakwestionował Naczelny Sąd Administracyjny – np. uchwała z 16 maja 2016 r. (II GPS 1/16). Po prostu, doszło do zakwestionowania (zignorowania) przez TK, NSA i SN kompetencji orzeczniczych TS, co stanowiło pokłosie afery hazardowej ówczesnego rządu (orzecznictwo krajowe neutralizowało aferę rządową). Komisja Europejska przemilczała to.

Do wyroku TK votum separatum jako jedyny zgłosił orzekający w tamtym składzie sędzia Stanisław Biernat. Teraz Pan Profesor zapewnia, że w wyroku TK wszystko jest w porządku, a mi przypisuje posługiwanie się tymże wyrokiem w sposób „wyrwany z kontekstu" – chociaż sam wtedy (w zdaniu odrębnym) pisał: „wyrok i jego uzasadnienie mogą naruszyć delikatną równowagę między kompetencjami orzeczniczymi Trybunału Konstytucyjnego oraz Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej"; i dalej twierdził, że w razie wątpliwości co do relacji normy prawa krajowego i normy prawa wspólnotowego konieczne jest zwrócenie się przez sąd z pytaniem prejudycjalnym do TS.

Na koniec piszą Autorzy repliki: „Na retoryczne pytanie naszego polemisty: 'Komisja Europejska nie reagowała?' chętnie go informujemy: Komisja Europejska ogłosiła, że nie będzie wnosić skarg w sprawach dotyczących gier hazardowych do TS ponieważ Trybunał przyznaje państwom członkowskim swobodę unormowań prawnych w tej dziedzinie gospodarki (zob. komunikat prasowy Komisji z 7.12.2017 r., http://europa.eu/rapid/press-release_IP-17-5109_pl.htm). Jest to przejawem zastosowania zasady pomocniczości".

Tutaj Autorzy mylą przedmioty prawa. Komisja poinformowała o grach hazardowych online. Kwalifikowane są one przez prawo unijne jako usługa, zaś automaty do gier hazardowych to produkty (towary), które jako takie w stosunku do usług są przez UE odrębnie reglamentowane. Afera hazardowa ówczesnego rządu dotyczyła jedynie automatów (a nie gier hazardowych online).

Autor jest adwokatem, prof. nadzw. dr hab. nauk prawnych.

„Waldemar Gontarski chciał za pomocą wyrywkowych przykładów zbanalizować drastyczny i niemający precedensu systemowy atak na miejsce prawa unijnego w polskim porządku prawnym, jakim jest wniosek prokuratora generalnego do TK. Zrobił to jednak nieudatnie" – pisze Pani Doktor Monika Kawczyńska i Pan Profesor Stanisław Biernat („To nie podwójne standardy", „Rzeczpospolita" z dnia 18 grudnia br.) w replice stanowiącej reakcję na mój tekst („Podwójne standardy Komisji Europejskiej", „Rzeczpospolita" z dnia 18 grudnia br.).

Pozostało 93% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem