Rząd i lekarze za pośrednictwem mediów zalecają, aby w najbliższym czasie zaszczepić się na grypę. Słowne zachęty nijak mają się jednak do rzeczywistości. Wiele osób nie mogło i nadal nie może dostać szczepionki. To niejedyna bariera dla całej akcji. Okazuje się, że fiskus nie widzi konieczności korzystnego rozliczenia szczepionek, które pracodawca nabył dla swoich pracowników. Dziwne to, bo w ostatnim czasie wydawał korzystne dla firm interpretacje, jeśli chodziło o środki do walki z koronawirusem. Czy stanowisko skarbówki w sprawie szczepionek na grypę wynika z tego, że według dostępnych danych jest mniej śmiertelna niż nowy wirus i z powodu grypy Światowa Organizacja Zdrowia nie ogłosiła pandemii?

Czytaj także:

Szczep i płać podatek - walka z grypą napotyka bariery

Problem może być także z lekarzami. Niektórzy odmawiają zaaplikowania szczepionki zakupionej przez pacjenta w aptece, ponieważ według nich zostaje przerwany tzw. zimny łańcuch transportu – szczepionka nie jest przenoszona w specjalnym pudełku zapewniającym stałą temperaturę i zdaniem lekarzy traci swe właściwości. Nie wiadomo zatem, jak będzie wyglądało szczepienie na grypę w 2020 r. Tymczasem nie spada ona na nas jak grom z jasnego nieba, tylko od dawna jest zadomowiona w kraju. Jak wynika z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny w sezonie grypowym 2019/2020 – od 1 września 2019 r. do 7 września 2020 r. – odnotowano w Polsce prawie 4 mln przypadków zachorowań lub podejrzeń zachorowań na grypę (w poprzednim sezonie było to 3,7 mln).

Dlaczego więc dopiero teraz porządnie wzięto się za popularyzację szczepień, która w ubiegłych latach i tak niewiele dawała? Przy tej skali zakażeń szczepi się na nią zaledwie 4 proc. naszych obywateli. Może się więc okazać, że nie bariery fiskalne czy wymagania stawiane przez lekarzy będą największą przeszkodą dla szczepionki na grypę, ale to, że ludzie po prostu nie chcą jej stosować. Czy strach przed koronawirusem zmieni takie nastawienie?