Dajcie mi podatnika...

W 2018 r. do USA napłynęły dolary. Z zagranicy. Dużo od firm amerykańskich, które wcześniej – przed obniżką podatków – trzymały je w bankach zagranicznych. Trochę też z Polski.

Publikacja: 21.08.2018 21:00

Dajcie mi podatnika...

Foto: 123RF

Bo polscy przedsiębiorcy z coraz większą nieufnością spoglądają na działania aparatu opresji podatkowej. W piśmie z 29 maja 2018 r. dyrektor Izby Administracji Skarbowej w Kielcach poinformował, że „dokonał analizy przyczyn braku realizacji w I kwartale 2018 r. zaplanowanej wartości miernika »Dodatkowe wpływy budżetowe«" i zaordynował skoncentrowanie kontroli nie na tych, którzy oszukują i w związku z tym nie mają majątku, bo nie inwestują, z góry zakładając, że zlikwidują działalność, zanim ich złapią, a jak ich złapią, to nie będzie z czego zrobić egzekucji, tylko na tych, których „sytuacja majątkowa" powoduje, że „kontrola może przynieść wymierny efekt finansowy" – bo nie oszukiwali, więc się nie bali inwestować i mają jakiś majątek i pieniądze na kontach bankowych w Polsce.

Coraz więcej przedsiębiorców zastanawia się więc, czy nie przenieść działalności za granicę. Często gęsto już mają zakłady produkcyjne albo handlowe za granicą i przychody na tyle duże, że stać ich na taką „przeprowadzkę" – czyli zmianę rezydencji podatkowej. Co na to polski aparat opresji podatkowej? Postanowił opodatkować tych, którzy się będą przenosić, od dochodów, które by uzyskali w Polsce, gdyby się nie przenieśli. Nie ma na granicach drutów kolczastych, ludzie mają paszporty, więc trzeba ich powstrzymać od „Ucieczki z kina »Wolność«" (z filmu Marczewskiego) za pomocą „exit tax". To przyspieszy decyzje tych, którzy się jeszcze wahają. Zostaną ci, którzy nie zarobili jeszcze wystarczająco dużo, by się przenieść za granicę, ale zarabiają sukcesywnie, dzięki czemu mają jakiś majątek. I właśnie oni będą kontrolowani.

Stalinowski prokurator Andriej Wyszyński mawiał, że „nie ma ludzi niewinnych, są tylko źle przesłuchani". Parafrazując te słowa, dyrektor Izby w Kielcach – Bernard, nomen omen, Wyszyński – może powiedzieć, że nie ma podatników niewinnych, są tylko źle skontrolowani. Andriej mawiał jeszcze: „Dajcie mi człowieka, a znajdę na niego paragraf". Bernard może powtórzyć dokładnie to samo. Nie ma bowiem w kraju podatnika, który w skomplikowanym systemie podatkowym rozliczył się w taki sposób, by fiskus nie mógł uznać, że zrobił to nieprawidłowo. Zwłaszcza że sądy administracyjne, w których „sądzi" tak wielu byłych pracowników fiskusa, nagminnie podzielają jego stanowisko.

Czytaj także: Będziesz chciał wyjechać z Polski, zapłacisz podatek

 

Autor jest adwokatem, wykładowcą Uczelni Łazarskiego, szefem rady WEI

Bo polscy przedsiębiorcy z coraz większą nieufnością spoglądają na działania aparatu opresji podatkowej. W piśmie z 29 maja 2018 r. dyrektor Izby Administracji Skarbowej w Kielcach poinformował, że „dokonał analizy przyczyn braku realizacji w I kwartale 2018 r. zaplanowanej wartości miernika »Dodatkowe wpływy budżetowe«" i zaordynował skoncentrowanie kontroli nie na tych, którzy oszukują i w związku z tym nie mają majątku, bo nie inwestują, z góry zakładając, że zlikwidują działalność, zanim ich złapią, a jak ich złapią, to nie będzie z czego zrobić egzekucji, tylko na tych, których „sytuacja majątkowa" powoduje, że „kontrola może przynieść wymierny efekt finansowy" – bo nie oszukiwali, więc się nie bali inwestować i mają jakiś majątek i pieniądze na kontach bankowych w Polsce.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację