Populiści w tarapatach

Po latach triumfu kolejni populistyczni przywódcy wpadają dziś w kłopoty. Blisko nas problemy ma prezydent Turcji Recep Erdogan (o nim napiszę za tydzień, bo sprawa jest rozwojowa). Dalej od nas kłopoty dopadły prezydenta Wenezueli Nicolása Maduro.

Publikacja: 15.08.2018 21:00

Populiści w tarapatach

Foto: Bloomberg

Niezłomny przywódca Wenezuelczyków pierwszego sortu i pogromca liberalizmu gospodarczego wyszedł cało z przerażającego zamachu, którego za pomocą drona chcieli dokonać podstępni wrogowie.

Czy próby tej rzeczywiście dokonali przebiegli imperialiści, czy też była efektem pracy własnych służb specjalnych, chcących zmobilizować zwolenników wodza, pewnie nikt nigdy nie zdoła ustalić. Ale pewne jest to, że nawet najgłośniejszy wybuch nie zagłuszy problemów, z którymi Maduro musi się zmierzyć w gospodarce.

Populistyczni przywódcy prędzej czy później są w stanie doprowadzić swój naród do ruiny. Ale jeśli jest dużo bogactwa do roztrwonienia, a wódz ma sporo szczęścia, może przez wiele lat unikać konsekwencji.

Takie szczęście miał poprzednik Maduro prezydent Hugo Chávez. Przejął władzę w roku 1999, kiedy Wenezuela (jeden z najbogatszych w ropę naftową krajów świata, o PKB na głowę mieszkańca wyższym wówczas niż w Polsce) zaczęła właśnie korzystać z rosnących cen eksportowanego surowca. To pozwoliło finansować szczodre programy socjalne i kupować głosy wiernych wyborców.

Kiedy gospodarka zaczęła kuleć, a towary w sklepach drożeć, prezydenta stać było na gest, czyli wprowadzenie stałych i niskich cen na podstawowe produkty spożywcze. A kiedy z kraju zaczął uciekać kapitał, z problemem dało się jakoś uporać przez zakaz swobodnej wymiany dewiz.

Ale w roku 2013 Chávez umarł i pozostawił kraj swojemu następcy. A ten już nie miał tyle szczęścia co poprzednik, choć usiłował wiernie kontynuować jego politykę. Ceny ropy po latach boomu zaczęły spadać, a wraz z nimi spadły dochody z eksportu, tym bardziej że skuteczne wystraszenie inwestorów doprowadziło do ograniczenia produkcji cennego surowca. Od objęcia prezydentury przez Maduro PKB Wenezueli skurczył się o połowę. Racjonowane jest dziś 400 produktów: żywność, leki, mydło, papier toaletowy. A mimo to te ceny, których nie kontroluje rząd, zaczęły rosnąć tak gwałtownie, że już w zeszłym roku inflacja przekroczyła tysiąc procent, a obecnie idą zakłady o to, czy będzie to 10 czy 20 tys. proc. (dobry rząd w trosce o samopoczucie obywateli od kilku lat zakazał publikowania danych o inflacji). Około 90 proc. Wenezuelczyków straciło na wadze z powodu niedożywienia (co dowcipny i nieźle odżywiony prezydent kwituje żartami, że dzięki temu są bardziej sprawni seksualnie). PKB na głowę mieszkańca jest dziś – w zależności od metody pomiaru – od trzech do pięciu razy niższy niż w Polsce. I to w kraju, który dysponuje jedną piątą wszystkich udokumentowanych zasobów ropy naftowej na świecie!

Populistom może sprzyjać szczęście, czasem nawet przez długi czas. Ale szczęście zawsze się kiedyś kończy, a rachunki do spłacenia pozostają. Sam Nicolás Maduro jest w wenezuelskiej tragedii tylko kukiełką, która prędzej czy później zostanie zmieciona ze sceny. Ale rachunki za dwie dekady populizmu będzie spłacać cały wpędzony w nędzę naród.

Niezłomny przywódca Wenezuelczyków pierwszego sortu i pogromca liberalizmu gospodarczego wyszedł cało z przerażającego zamachu, którego za pomocą drona chcieli dokonać podstępni wrogowie.

Czy próby tej rzeczywiście dokonali przebiegli imperialiści, czy też była efektem pracy własnych służb specjalnych, chcących zmobilizować zwolenników wodza, pewnie nikt nigdy nie zdoła ustalić. Ale pewne jest to, że nawet najgłośniejszy wybuch nie zagłuszy problemów, z którymi Maduro musi się zmierzyć w gospodarce.

Pozostało 83% artykułu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem
Publicystyka
Piotr Solarz: Studia MBA potrzebują rewolucji