Polska, odległy archipelag cyfryzacji

Kazimierz Wielki zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną. Dlatego też został Wielkim, bo zwycięskich wojen w zasadzie nie toczył. Czy o kimś będziemy mogli kiedyś przeczytać, że zastał Polskę analogową, a zostawił cyfrową?

Aktualizacja: 10.07.2019 21:56 Publikacja: 10.07.2019 21:00

Polska, odległy archipelag cyfryzacji

Foto: Adobe Stock

Na razie z cyfryzacją nie jest najlepiej. W unijnym rankingu gospodarki cyfrowej i społeczeństwa cyfrowego DESI 2019 zajęliśmy dopiero 25. miejsce na 28 państw Unii. Ranking ten ocenia kraje m.in. po wskaźniku korzystania z internetu, jakości kapitału ludzkiego, infrastruktury telekomunikacyjnej, cyfryzacji firm i administracji publicznej.

Co gorsza, tego dystansu zbyt szybko nie nadrabiamy. W ostatnich latach krajowy sektor nowych technologii rozwijał się wolniej niż cała gospodarka. Zła jest sytuacja w szkolnictwie, służbie zdrowia, administracji publicznej, ale i w samych firmach. Zaskakujący jest tu choćby strach przed automatyzacją i robotyzacją (w Czechach jest cztery razy więcej robotów na 1000 mieszkańców niż w Polsce). Przerażająca jest liczba wyłączonych z cyfrowej rewolucji Polaków – aż 20 proc. nie korzysta z internetu wcale.

Na całym świecie mamy do czynienia z przełomem niewidzianym od czasów lokomotywy parowej i rewolucji przemysłowej w XIX wieku. To transformacja w kierunku cyfrowej gospodarki, opartej na danych, które stają się jej krwiobiegiem. Tutaj obowiązuje zasada: „Kto pierwszy, ten lepszy". Zwycięzcy tego wyścigu nie tylko ułatwią życie obywatelom, ale i zyskają przewagę konkurencyjną i przyciągną kapitał. Polski rząd woli jednak inwestować w transfery socjalne, by pozyskiwać wyborców. O 5G, blockchainie, sztucznej inteligencji czy internecie rzeczy głównie dyskutuje.

Oczywiście mamy wyspy cyfryzacji, jak nowoczesne banki, najwyższy wskaźnik wykorzystania mobilnych usług szerokopasmowych w UE, dobrze rozwijają się transportowe platformy mobilne. Tyle że to tylko wystające wyspy archipelagu otoczonego morzem zaniechań.

A przecież mamy atuty, by stać się jednym z liderów cyfryzacji w Europie: wysoki poziom szkolnictwa i licznych absolwentów kierunków ścisłych. Firma McKinsey wyliczyła, że dzięki przyspieszeniu cyfryzacji polski PKB mógłby wzrosnąć do 2025 roku o dodatkowe 275 mld zł.

U nas priorytetami są jednak węgiel, przekop przez Mierzeję Wiślaną czy reanimowanie politycznie wrażliwych przedsiębiorstw. A o zmianę trudno, kiedy politykom cyfryzacja kojarzy się głównie z zakupem nowego wypasionego smartfona.

Na razie z cyfryzacją nie jest najlepiej. W unijnym rankingu gospodarki cyfrowej i społeczeństwa cyfrowego DESI 2019 zajęliśmy dopiero 25. miejsce na 28 państw Unii. Ranking ten ocenia kraje m.in. po wskaźniku korzystania z internetu, jakości kapitału ludzkiego, infrastruktury telekomunikacyjnej, cyfryzacji firm i administracji publicznej.

Co gorsza, tego dystansu zbyt szybko nie nadrabiamy. W ostatnich latach krajowy sektor nowych technologii rozwijał się wolniej niż cała gospodarka. Zła jest sytuacja w szkolnictwie, służbie zdrowia, administracji publicznej, ale i w samych firmach. Zaskakujący jest tu choćby strach przed automatyzacją i robotyzacją (w Czechach jest cztery razy więcej robotów na 1000 mieszkańców niż w Polsce). Przerażająca jest liczba wyłączonych z cyfrowej rewolucji Polaków – aż 20 proc. nie korzysta z internetu wcale.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację