Projektowane obecnie zmiany w ustawie z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt budzą poważne wątpliwości natury konstytucyjnej, a także zdroworozsądkowej. Wedle projektowanego brzmienia art. 7 tejże ustawy, zwierzę może być czasowo odebrane właścicielowi, który się nad nim znęca. Założenie jest słuszne, jak jednak ustawodawca przewidział jego realizację? Otóż ma to następować na podstawie decyzji administracyjnej organu wykonawczego Gminy, która podlega natychmiastowemu wykonaniu. Tutaj zaczyna się problem. Projekt zakłada, iż: „Policji, straży gminnej lub przedstawicielowi organizacji społecznej w asyście policji lub straży gminnej, przysługuje prawo wejścia na teren prywatnej posesji bez zgody lub pomimo sprzeciwu jej właściciela". Już samo prawo wejścia na prywatną posesję przez Policję lub Straż Miejską w takim zakresie może budzić uzasadnione wątpliwości. Nawet, bowiem w przypadku uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa, Policja musi dysponować postanowieniem Prokuratora lub Sądu o przeszukaniu. Oznacza to więc, że gdy np. Policja posiądzie wiedzę o możliwym przestępstwie na posesji najłatwiej jej tam będzie wejść... wypatrując źle traktowanego psa! Oczywiście przepisy umożliwiają też w wyjątkowych okolicznościach wejście bez uprzedniej zgody, lecz także wówczas wymaga ono następczego zatwierdzenia przez Prokuraturę lub Sąd, który przynajmniej teoretycznie bada czy przesłanki rzeczywiście zaistniały. Tymczasem, według projektowanej ustawy, wejście na teren nieruchomości w celu odbioru zwierzęcia właścicielowi, nie będzie musiało być zatwierdzane nawet post factum. Już na pierwszy rzut oka widać zatem dysproporcję, gdy naruszenie prawa własności związane z najpoważniejszymi przestępstwami musi być zatwierdzane przez Prokuratora lub Sąd oraz podlega szeregowi ograniczeń (godzina wejścia, obecność osoby przybranej etc.), zaś w przypadku znęcania się nad zwierzętami, wejście to będzie niemal dowolne.

Prawdziwe zastrzeżenia budzi jednak fakt, iż według autorów projektu, wejście na teren prywatnej posesji bez zgody lub pomimo sprzeciwu jej właściciela przysługiwać ma nie tylko Policji lub straży gminnej, ale w ich asyście także przedstawicielowi organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt. Jako zaś, że ustawa nie definiuje takiej organizacji, należy uznać, iż będzie nią nawet założone przez 3 osoby i nieposiadające osobowości prawnej Stowarzyszenie zwykłe, które w swoim statucie będzie posiadać zapis o działaniu na rzecz ochrony zwierząt. Według projektu ustawy, członek takiego stowarzyszenia (w wykonaniu nieostatecznej decyzji administracyjnej) będzie mógł, wbrew sprzeciwowi właściciela, wejść na jego nieruchomość, a co więcej siłą odebrać i wyprowadzić z terenu tej posesji jego zwierzę. Na takie „siłowe" wejście i odebranie zwierzęcia nie dość, że nie będzie potrzebna uprzednia zgoda Prokuratury lub Sądu, to co więcej projekt nie przewiduje żadnego trybu weryfikacji, czy przeprowadzone w ten sposób odebranie zwierzęcia odbyło się zgodnie z prawem. Autorzy tego zapisu zdają się chyba nie zauważać, iż art. 20 i art. 64 obecnie obowiązującej Konstytucji dają twarde podwaliny pod „święte" prawo własności, i przyznanie członkom organizacji społecznych prawa naruszania prawa własności, i to bez jakiejkolwiek kontroli sądowej lub prokuratorskiej, urąga standardom państwa prawa.

- Adw. Paweł Kusak, kancelaria Kusak Krzyżanowski