Wizja Europy, jaką prezentuje Macron, może być dla Polski ryzykowna. Zgoda na powstanie Europy wielu prędkości i pragnienie głębszej integracji strefy euro mogą oznaczać, że unijny pociąg może Polsce odjechać.

Ale Warszawa ma też swoje atuty. Po pierwsze, istotna przebudowa obecnej Unii Europejskiej wymagałaby zmiany traktatów, do czego potrzebna jest jednomyślność wszystkich 27 państw Unii. To otwierałoby duże pole do negocjacji, a przy dużej sprawności pozwoliłoby Polsce zabezpieczyć swoje interesy. Po drugie, Macron, który jest autorem przepisów godzących w swobodę przepływu usług i pracowników delegowanych, jest zagrożeniem nie tylko dla Polski, ale również kilku innych państw nowej Unii. To zaś oznacza, że Polska może wyrosnąć na głównego partnera dyskusji w tej sprawie, w dodatku stając się liderem koalicji walczącej o realizację unijnych zasad dotyczących swobody przepływu osób. Taką koalicję trzeba jednak oprzeć na interesach, a nie na ideologii.

Przede wszystkim zaś przed Polską wielkie wyzwanie polegające na odbudowie relacji bilateralnych, na których cieniem kładą się wydarzenia ostatnich miesięcy, z niejasnymi okolicznościami zerwania rozmów ws. caracali na czele. Polska nie może sobie pozwolić na to, by jej relacje z Francją stały się zakładnikiem jednego kontraktu.

Dlatego też od polskich władz należałoby przede wszystkim oczekiwać pragmatyzmu. Kampania wyborcza się skończyła, co ma konsekwencje zarówno dla Francji, jak i Polski. Najbliższe tygodnie pokażą, na ile np. groźby wprowadzenia unijnych sankcji przeciw Polsce były elementem ostrego finiszu prezydenckiego wyścigu, a na ile rzeczywistym planem nowego prezydenta.

Rząd więc, zamiast żywić urazę za to, co Macron powiedział przed swym wyborem, powinien czym prędzej uruchomić swoje kontakty z Pałacem Elizejskim i spróbować znormalizować stosunki. Nie musimy się z Francuzami zgadzać, ale możemy mieć z nimi owocne relacje. Dlatego dobrze się stało, że zarówno prezydent Andrzej Duda, jak i premier Beata Szydło przesłali nowo wybranej głowie francuskiego państwa gratulacje i wyrazili nadzieję na owocną współpracę. Teraz należy szybko rozpocząć ofensywę dyplomatyczną. Dobrym gestem byłoby też wysłanie wreszcie do Paryża nowego ambasadora, którego ranga byłaby odpowiednia do wagi relacji, jakie chcemy mieć z administracją nowego prezydenta.