„Ten budynek to ruina. Bardziej opłacalne jest wyburzyć i postawić nowy" – radzi architekt zarządcy biurowca. Rozumni słuchacze pomyślą, policzą i na koniec posłuchają specjalisty.
Trudniej jednak zaakceptować tak radykalną radę w przypadku spraw, których nie da się dotknąć i zobaczyć. Na przykład: zjawiska pracy. Całe nasze dotychczasowe jego rozumienie, np. zasad jej wykonywania, stało się przestarzałe. „Nie ma co tego poprawiać albo reperować" – powiedziałby fachowiec. „Trzeba wszystko ustalić na nowo".
Właśnie takie przesłanie przekazali Pracodawcy RP na konferencji z okazji stulecia Międzynarodowej Organizacji Pracy (MOP). Co bowiem jest dziś czynnikiem najmocniej oddziałującym na pracę człowieka? Galopujący postęp technologiczny! Przeorał on zwyczaje społeczne, styl życia. Każdy element codzienności – w tym również praca – przeszedł rewolucję.
Czynności proste, powtarzalne coraz częściej wykonują automaty lub roboty. Na świecie są już miasta, w których w roli kurierów występują drony! W niedalekiej Estonii testowano dostawy posiłków za pomocą sześciokołowych robotów. Praca dla człowieka będzie coraz częściej wymagać wysokich kwalifikacji: obsługi i nadzoru maszyn, programowania itd. Zmienia się też sposób świadczenia pracy. Przecież robota w Estonii może dzięki internetowi nadzorować specjalista z Nowej Zelandii. Zapłaci się mu za pracę w dzień, gdy w Estonii będzie już późny wieczór. A może płaca będzie zależeć od liczby rozwiązanych problemów, nie od „dupogodzin" spędzonych za komputerem? Może to specjalista będzie chciał pracować od poniedziałku do czwartku po 5 godzin, a w weekendy po 4, bo w piątki ma spotkania klubu żeglarskiego? Nie ma sprawy, w piątki zastąpi go student z Toronto w Kanadzie.
Do tak nieprzewidywalnego systemu dzisiejsze zasady pracy po prostu nie przystają. Nic zresztą dziś do niego nie pasuje. Do nowych technologii trzeba np. przystosować system edukacji. Uczyć elastyczności, kreatywności i głodu wiedzy. Stworzyć efektywny system ubezpieczeń tak, by pracownik po przepracowaniu dziesiątek lat pracy miał zapewnioną emeryturę. Niezależnie od tego, czy nadzorował estońskie drony z sypialni w Toronto czy z kuchni w Zamościu. Zakurzone reguły kodeksu pracy rodem z XIX wieku będą w takiej sytuacji tylko obciążeniem. Trzeba go więc napisać od nowa, na miarę rewolucji technologicznej.