Protekcjonizm nie pomoże przemysłowi

Musimy być zdecydowani, silni i bezwzględnie egzekwować przestrzeganie przez naszych partnerów ustalonych zasad. Nigdy jednak nie powinniśmy głosić hasła: „kupujcie tylko europejskie produkty" – piszą członkowie Komisji Europejskiej.

Publikacja: 28.02.2017 18:28

Protekcjonizm nie pomoże przemysłowi

Foto: 123RF

Wewnętrzne i zewnętrzne kryzysy nie pozostają bez wpływu na gospodarkę Unii Europejskiej. Po raz pierwszy od wielu dekad w niektórych państwach zachodnich do głosu dochodzą przeciwnicy idei wolnego handlu opartego na jasnych i czytelnych zasadach. Dlatego czasem nasuwa się pytanie, co dokładnie robią europejscy politycy, by chronić i rozwijać nasz przemysł.

Nasz kontynent przemysłem stoi

Przede wszystkim przyjrzyjmy się faktom. Jeśli chodzi o przemysł, Europa jest jednym ze światowych liderów. W 2014 r. jej udział w światowym handlu towarami i usługami był większy niż USA, Chin czy Japonii. Europejski przemysł bezpośrednio zapewnia 50 mln miejsc pracy. To aż 20 proc. wszystkich zatrudnionych w UE.

W ogólnej perspektywie globalizacja przyniosła ogromne korzyści biedniejszym gospodarkom na świecie. Setkom milionów ludzi pozwoliła wyjść z ubóstwa, a Europejczykom dała miliony nowych miejsc pracy. Spowodowała też jednak pewne zaburzenia. Czasami podział korzyści wynikających z globalizacji mógł wydawać się nierówny, co wywołało brak bezpieczeństwa i poczucie niesprawiedliwości.

Jak to zwykle bywa, taka sytuacja to podatny grunt dla tych, którzy oferują pozornie proste rozwiązania. To oni najczęściej głoszą poglądy, które można sprowadzić do prostego hasła: „Nie wpuszczajmy obcokrajowców i dotujmy nasz przemysł". Może to brzmieć kusząco, ale w większości przypadków mogłoby się skończyć katastrofą.

Nie w taki sposób powinno się zabezpieczać naszą przyszłość. Musimy raczej rozwiewać uzasadnione obawy osób, które straciły na globalizacji. Nie ulega przecież wątpliwości, że trzeba chronić europejskie miejsca pracy.

Nie jesteśmy bezsilni wobec łamiących reguły

Musimy także zadbać o to, by nasi konkurenci przestrzegali reguł gry. Musimy bezwzględnie reagować na nieuczciwe praktyki handlowe i nakładać kary i środki antydumpingowe tam, gdzie to możliwe. Musimy nadal wspierać publiczne i prywatne inwestycje w badania naukowe i czyste technologie.

Musimy uwzględnić skutki globalizacji w szerszym pakiecie działań politycznych – obejmującym kwestie podatkowe, edukacyjne i społeczne – aby ułatwić dostosowanie do nowych warunków. Musimy też wspierać te regiony i grupy społeczne, które straciły na zmianach technologicznych i międzynarodowej rywalizacji.

Musimy być zdecydowani, silni i bezwzględnie egzekwować przestrzeganie przez naszych partnerów ustalonych zasad. Nigdy jednak nie powinniśmy głosić hasła „kupujcie tylko europejskie produkty". Zamykanie się przed zagraniczną konkurencją to populistyczny chwyt, który może działać tylko na krótko.

Na dłuższą metę europejski przemysł straciłby swoją pozycję w światowych łańcuchach produkcyjnych i czołówce rozwoju technologicznego. Po co pracować nad lepszym produktem, jeśli można po prostu wykluczyć konkurencję? Po co inwestować w nowe technologie i umiejętności pracowników, skoro można się utrzymać dzięki ulgom podatkowym i celnym?

Otwarta gospodarka opłaci się Europie

Europa nie powinna i nie może zamykać swoich drzwi. Otwarta Unia Europejska może przyciągnąć talenty, inwestycje i firmy z całego świata. Już teraz ponad połowa przedsiębiorstw w UE jest częścią globalnych łańcuchów produkcyjnych, a na cały świat eksportuje się prawie 16 proc. europejskich produktów światowej jakości. Argumenty za otwartą gospodarką są tak samo silne jak dotychczas.

Zamiast zamykać drzwi przed konkurentami z zagranicy, powinniśmy pomóc europejskim firmom, by mogły ich prześcignąć dzięki swoim zaletom. Musimy wykorzystać nasze mocne strony: bogactwo talentów, wykształcenie pracowników, tradycje innowacji, a przede wszystkim wspólny rynek europejski, który liczy 500 mln konsumentów. Wymaga to nowych kroków w kierunku modernizacji: zmian technologicznych, integracji produktów i usług oraz wzrostu efektywności energetycznej, by zmniejszyć koszty i zależność od importu energii.

Nowe zakłady w miejsce starych

Musimy też inwestować w ludzi. Kiedy mówimy o przemyśle, mówimy przecież przede wszystkim o ludziach: o pracownikach w halach produkcyjnych, działach technicznych i biurach sprzedaży. Trzeba im zapewnić odpowiednie umiejętności, a także wspierać osoby, które podejmują ryzyko tworzenia nowej, własnej firmy albo rozbudowy istniejącego przedsiębiorstwa.

A jeżeli faktycznie nie można uniknąć zamknięcia jakiegoś zakładu, jego pracownikom nie wystarczy możliwość przekwalifikowania. Potrzebna im nowa praca, z uwzględnieniem faktu, że wielu z nich nie będzie chciało się przeprowadzać gdzie indziej.

Nieczynne obiekty przemysłowe można przekształcać – nie tylko po to, żeby budować drogie apartamentowce z pięknym widokiem, ale również w taki sposób, by zatrudniać tam miejscowych pracowników. Takie regiony muszą korzystać z doświadczeń innych. Świetnym przykładem jest tu niemiecki Duisburg, w którym kiedyś działały kopalnie węgla i huty stali. Teraz na terenach poprzemysłowych mieszczą się zakłady produkcyjne i firmy logistyczne.

Plan inwestycyjny już działa

Inwestycje unijne, zwłaszcza plan inwestycyjny dla Europy (plan Junckera – red.), są właśnie po to, by pomóc w budowie nowoczesnego, przyjaznego dla środowiska i prężnego przemysłu. Świadczy o tym wiele przykładów. Zapewniliśmy pieniądze dla regionu Nord Pas-de-Calais, by wesprzeć jego przejście na gospodarkę niskoemisyjną. Wsparliśmy budowę nowej samowystarczalnej energetycznie celulozowni w Finlandii, a także pierwszego w Europie zakładu recyklingu i przetapiania tytanu.

Niezależnie od tego, czy chodzi o druk 3D, opakowania z biologicznych tworzyw sztucznych czy też o nowe systemy, które pozwalają zmniejszyć zużycie wody w przemyśle chemicznym, UE będzie nadal dofinansowywać przemysłowe innowacje. Przemysł i cała UE mogą korzystać z wielu możliwości. Nadal potrzebne nam do tego będą inwestycje zarówno z Europy, jak i z zagranicy. Otwarcie na świat pomaga, protekcjonizm szkodzi.

Jyrki Katainen jest wiceprzewodniczącym Komisji Europejskiej, Elżbieta Bieńkowska komisarzem ds. rynku wewnętrznego i przemysłu

Wewnętrzne i zewnętrzne kryzysy nie pozostają bez wpływu na gospodarkę Unii Europejskiej. Po raz pierwszy od wielu dekad w niektórych państwach zachodnich do głosu dochodzą przeciwnicy idei wolnego handlu opartego na jasnych i czytelnych zasadach. Dlatego czasem nasuwa się pytanie, co dokładnie robią europejscy politycy, by chronić i rozwijać nasz przemysł.

Nasz kontynent przemysłem stoi

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację