Kiedy słyszymy, że jedna strona mówi „20 tysięcy", a druga odpowiada na to – „milion", mamy najprawdopodobniej do czynienia ze zbyt twardymi negocjatorami; jednym, który chce za tanio kupić, i drugim, próbującym zbyt drogo sprzedać. Można założyć, że nie dojdą oni ostatecznie do porozumienia. Pewność taką można mieć dopiero wtedy, gdy wynosząca – bagatela – 980 tysięcy rozbieżność nie liczy się w żadnej z walut, tylko w ludziach, uczestnikach antykoronawirusowych demonstracji, które odbyły się w miniony weekend w Berlinie.

Oczywiście to władze oraz największe media „licytują w dół", natomiast organizatorzy protestu, którego uczestnicy sprzeciwiają się utrzymywaniu, tudzież wprowadzaniu nowych obostrzeń uzasadnianych koniecznością walki z pandemią, podbijają stawkę. I nie ma nic dziwnego w tym, że jedni odejmują, a drudzy dodają, niezwykła jest jedynie skala rozbieżności. Lepiej niż cokolwiek innego opisuje ona nastroje społeczne na całym świecie latem 2020 r. Ponieważ stawką najważniejszej gry, jaka obecnie się toczy, jest zdefiniowanie gniewu.

Do jego wybuchu już doszło, na uśmierzenie nie ma większych szans, teraz chodzi już tylko o to, jak się go nazwie, przeciw komu skieruje; innymi słowy, czy uda się go popchnąć w sprawdzone koleiny, czy wypadnie z trasy i poprowadzi nas wszystkich nie wiadomo dokąd. Bo jeżeli faktycznie przeciwko ograniczeniom obywatelskich swobód protestowało w stolicy Niemiec 20, nawet 30 tysięcy osób, można będzie bezpiecznie pokonać ten wiraż. Zdefiniować gniew berlińskiej ulicy jako przejaw działalności grup i środowisk, próbujących przy okazji każdego możliwego kryzysu zwrócić na siebie uwagę. Ale jeżeli było ich tam nawet nie milion, lecz kilkaset tysięcy, oznacza to, że gotowość do sprzeciwu zgłosili częściowo również ci, którzy są z definicji punktem ciężkości systemu, przedstawiciele klasy średniej. I wówczas trzeba się szykować na podróż w nieznane.

Wielu uczestników berlińskich protestów miało na sobie koszulki z napisem „To my jesteśmy drugą falą". Niezależnie od tego, czy stolica Niemiec została przez nią tylko podtopiona czy może jednak faktycznie zalana, prawdziwa druga fala dopiero nadchodzi. I będzie to fala gniewu, jakiej świat nie widział.