Rzeczpospolita: Z badań Uniwersytetu Stanforda wynika, że młodzież nie potrafi ocenić, czy dana informacja znaleziona w internecie jest prawdziwa czy fałszywa. W błąd wprowadzać nas mogą tzw. płatne trolle. Czyli właściwie kto?
Przemysław Pająk: Ktoś specjalnie wynajęty do zdyskredytowania czegoś albo kogoś. To coraz popularniejsze zjawisko. Jest wiele różnego typu agencji, które się w tym specjalizują. Trolling polityczny czy gospodarczy wykorzystywany jest nawet do walki między państwami. Jest to część strategii cybernetycznej wielu światowych mocarstw.
A jeśli nikt trollowi nie płaci, to po co trolluje?
Nazwijmy to trollingiem naturalnym, w odróżnieniu od zleconego. Internautów lubujących się w robieniu różnych kawałów, czasami bardzo brutalnych, zrzesza chociażby popularny serwis 4chan, ale też można ich spotkać na serwisie Wykop. Zdarza się, że rozpuszczają oni informację, że zmarł ktoś znany, a później sprawdzają, jak ten news obiega świat, jak różne serwisy i media podają go dalej. Nawet poważnym mediom zdarza się nie weryfikować takich informacji, co jest poważnym problemem... A trolle się cieszą, że po raz kolejny udało im się kogoś nabrać.
Trudno jednak zrozumieć, jak można umówić się na forum, by np. obrażać ojca pod artykułami o śmierci jego dziecka. Właśnie w ten sposób zaatakowany został dziennikarz Filip Chajzer. Działo się to na wielką skalę i było niesamowicie bulwersujące.