Chodzi o rozporządzenie w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie. Rozbieżności między podpisanym a notyfikowanym aktem dotyczą m.in. zasad sytuowania obiektów od granicy działki. Przedstawiciele środowiska deweloperskiego przecierają oczy ze zdumienia i liczą straty. Resort budownictwa twierdzi, że miał prawo zmienić zdanie.
Kosztowna niespodzianka
Chodzi m.in. o brzmienie § 13 rozporządzenia – dotyczącego zapewnienia światła w nowych budynkach. Wersja przesłana do notyfikacji miała ułatwić i ujednolicić sposób wyznaczania nowego budynku od budynków sąsiednich – eliminując m.in. problem różnych grubości ścian, które przy obliczaniu przesłaniania liczono po wewnętrznym licu ściany. Po nowemu liczyć miano po licu zewnętrznym. W finalnej wersji rozporządzenia zmiany jednak zniknęły. Zdecydowano, że zostaje tak, jak było.
– Tymczasem projektanci i architekci projektowali budynki w oparciu o nowe przepisy. Niezakładane przez nikogo zmiany powodują, że teraz muszą przeprojektować budynki, aby je dostosować do nowych wymagań. A to może oznaczać konieczność zmian całych układów – mówi Konrad Płochocki, dyrektor generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
I zapewnia, że nie jest to problem teoretyczny,
– Jeden z naszych inwestorów przeliczył na swoim projekcie, że powierzchnia mieszkań w wyniku tych zmian zmniejszyła się mu o 1,5 proc. Przy budynku o 10 000 mkw. powierzchni użytkowo mieszkalnej oznacza to jakieś 150 mkw. Biorąc pod uwagę, że średnia cena mkw. to 8 tys. zł, łatwo policzyć, że stracił 1,2 mln zł – wskazuje Płochocki.