Sąd Najwyższy: 6 mln zł odszkodowania za zakaz zabudowy na Mokotowie

Granicą korzystania z gruntu jest jego przeznaczenie, więc właściciele 4 ha w centrum stolicy dostaną tylko 6 mln zł odszkodowania za zakaz zabudowy.

Publikacja: 26.08.2019 08:13

Sąd Najwyższy: 6 mln zł odszkodowania za zakaz zabudowy na Mokotowie

Foto: Adobe Stock

Obszar ten jest bowiem terenem zielonym, na którym nie przewiduje się większej zabudowy, i to zadecydowało o werdykcie Sądu Najwyższego.

Czytaj także:

Należy się odszkodowanie za zakaz zabudowy

Kupili w luce

Chodzi o 4 ha Pola Mokotowskiego (jego południowej części, przy ul. Rostafińskiego), które przed kilkunastoma laty kupili w okresie tzw. luki planistycznej małżonkowie Anna i Marek C. Zapłacili 20 mln zł.

Liczyli najwyraźniej na uzyskanie pozwolenia na zabudowę działki mieszkaniówką, tym bardziej że taką zabudowę postawiono po drugiej stronie tej wąskiej ulicy. Przy drugim boku Pola jest z kolei starszy murowany budynek. Sama działka państwa C. porośnięta jest w części trawą, a w innej części samosiejkami i nieuporządkowanymi drzewami. Tą stroną przylega do reszty Pola Mokotowskiego, jednego ze znanych stołecznych parków.

Już w okresie przedwojennym były to tereny zielone, w tym trawiaste lotnisko i tor wyścigów konnych. Charakter rekreacyjno-wypoczynkowy przewidywał stary plan zagospodarowania, który wygasł z końcem 2003 r., i nowy, uchwalony w 2009 r. Choć te dokumenty nieco się różniły, to utrzymały zielony charakter obszaru.

Właściciele dwukrotnie występowali o wydanie pozwolenia na budowę, ale miasto nie wydało decyzji, mimo że SKO mu to nakazywało. W konsekwencji państwo C. wystąpili z pozwem, domagając się od miasta st. Warszawy wykupienia działki za ponad 200 mln zł albo wypłacenia im odszkodowania w podobnej wysokości.

Zarobku nie będzie

Zgodnie z art. 36 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, jeżeli w związku z uchwaleniem planu miejscowego albo jego zmianą korzystanie z nieruchomości w dotychczasowy sposób lub zgodnie z dotychczasowym przeznaczeniem stało się niemożliwe bądź istotnie ograniczone, właściciel może żądać jej wykupienia lub odszkodowania za poniesioną rzeczywistą szkodę.

Stołeczny Sąd Okręgowy oddalił to żądanie, wskazując, że właściciel działki nie może się domagać odszkodowania za utratę potencjalnej korzyści, gdyż nie było na nią szans, niezależnie od planu. W trakcie luki planistycznej te tereny traktowano bowiem jako rekreacyjno-zielone.

Właściciele odwołali się do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Ten potwierdził, że wygaśnięcie starego planu i nieuchwalenie nowego nie znaczą, że zmienia się przeznaczenie gruntu. Sąd nie zastąpi tu jednak urzędu i nie może hipotetycznie przyjmować, że ten mógłby wydać pozwolenie na budowę domów mieszkalnych.

Ponieważ jednak nowy plan zaostrzał nieco rygoryzm zielonego przeznaczenia Pola Mokotowskiego, sąd, posiłkując się biegłym, wycenił, że wartość działki spadła z ok. 8 mln do ok. 2 mln zł, i tę różnicę, tj. 6 mln zł, zasądził.

Nabywca wiedział, co ryzykuje

Właściciele nie dali za wygrana i odwołali się do Sądu Najwyższego. Ich pełnomocnicy prof. Marek Wierzbowski i adwokat Anna Krysiak wskazywali, że status powodów de facto jest taki, jakby zostali wywłaszczeni, a może nawet gorszy: nie mogą tam nic budować, nie mogą nawet ogrodzić działki i każdy może na nią wejść, ale gdyby spadła na niego gałąź, to oni mogą być pociągnięci do odpowiedzialności.

Nie przekonali Sądu Najwyższego, który werdykt SA utrzymał. Sędzia SN Józef Frąckowiak powiedział w uzasadnieniu, że dla tego rozstrzygnięcia zasadnicze znaczenia ma art. 140 kodeksu cywilnego, który stanowi, że właściciel rzeczy może z niej korzystać zgodnie ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem tego prawa. A zarówno przed kupnem działki, jak i później były to tereny rekreacyjno-zielone. To na swoje ryzyko C. je kupili w nadziei uzyskania pozwolenia na budowę i ryzyko to muszą ponieść – dodał sędzia Frąckowiak.

Sygnatura akt: I CSK 352/18

Opinia dla „rzeczpospolitej"

Stefan Jacyno , adwokat Kancelaria Wardyński i Wspólnicy

Prawo nie powinno działać w oderwaniu od realiów gospodarczych i społecznych. W warunkach wolnego rynku im wyższy zysk, tym większe ryzyko. Tak jest w krainie papierów wartościowych, tak jest na rynku nieruchomości. Ktoś kupił za 20 mln zł grunt wart 8 mln, czyli 12 mln zapłacił za nadzieję na dziesięciokrotny zarobek (żądał 200 mln odszkodowania). W chwili nabywania nie było to niemożliwe, gdyż plan zagospodarowania przestrzennego przestał obowiązywać i teoretycznie była możliwość uzyskania warunków zabudowy i następnie pozwolenia na budowę. Jednak ryzyko prawne, że tak się nie stanie, musiało być bardzo duże. Gdyby było pewne, że teren podlega zabudowie, czyli jest wart 200 mln, nikt by go nie sprzedał za 20 mln. Zatem ktoś kupił bardzo drogi kupon, ale szóstki nie trafił. Wolność polega na ponoszeniu skutków swoich decyzji.

Obszar ten jest bowiem terenem zielonym, na którym nie przewiduje się większej zabudowy, i to zadecydowało o werdykcie Sądu Najwyższego.

Czytaj także:

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Sejm rozpoczął prace nad reformą TK. Dwie partie chcą odrzucenia projektów