Już w okresie przedwojennym były to tereny zielone, w tym trawiaste lotnisko i tor wyścigów konnych. Charakter rekreacyjno-wypoczynkowy przewidywał stary plan zagospodarowania, który wygasł z końcem 2003 r., i nowy, uchwalony w 2009 r. Choć te dokumenty nieco się różniły, to utrzymały zielony charakter obszaru.
Właściciele dwukrotnie występowali o wydanie pozwolenia na budowę, ale miasto nie wydało decyzji, mimo że SKO mu to nakazywało. W konsekwencji państwo C. wystąpili z pozwem, domagając się od miasta st. Warszawy wykupienia działki za ponad 200 mln zł albo wypłacenia im odszkodowania w podobnej wysokości.
Zarobku nie będzie
Zgodnie z art. 36 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, jeżeli w związku z uchwaleniem planu miejscowego albo jego zmianą korzystanie z nieruchomości w dotychczasowy sposób lub zgodnie z dotychczasowym przeznaczeniem stało się niemożliwe bądź istotnie ograniczone, właściciel może żądać jej wykupienia lub odszkodowania za poniesioną rzeczywistą szkodę.
Stołeczny Sąd Okręgowy oddalił to żądanie, wskazując, że właściciel działki nie może się domagać odszkodowania za utratę potencjalnej korzyści, gdyż nie było na nią szans, niezależnie od planu. W trakcie luki planistycznej te tereny traktowano bowiem jako rekreacyjno-zielone.
Właściciele odwołali się do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Ten potwierdził, że wygaśnięcie starego planu i nieuchwalenie nowego nie znaczą, że zmienia się przeznaczenie gruntu. Sąd nie zastąpi tu jednak urzędu i nie może hipotetycznie przyjmować, że ten mógłby wydać pozwolenie na budowę domów mieszkalnych.
Ponieważ jednak nowy plan zaostrzał nieco rygoryzm zielonego przeznaczenia Pola Mokotowskiego, sąd, posiłkując się biegłym, wycenił, że wartość działki spadła z ok. 8 mln do ok. 2 mln zł, i tę różnicę, tj. 6 mln zł, zasądził.