Państwo F. przed kilkunastu laty wzięli pół miliona kredytu indeksowanego do franka szwajcarskiego (po ówczesnym kursie było to ćwierć miliona franków). Zabezpieczeniem była hipoteka kaucyjna na rzecz banku na mieszkaniu państwa F. Kiedy po kilku latach przestali płacić raty, bank wypowiedział im umowę i zażądał zwrotu całego zadłużenia. Wedle jego wyliczeń było to już prawie milion złotych.
Sąd w 2012 r. nadał klauzulę wykonalności bankowemu tytułowi egzekucyjnemu, a komornik sądowy wszczął postępowanie egzekucyjne, ale pieniędzy nie zdołał odebrać. Dwa lata później bank zbył tę wierzytelność funduszowi papierów dłużnych. Ten zaś wniósł do sądu o wydanie nakazu zapłaty w postępowaniu upominawczym – i tym razem było to już prawie półtora miliona złotych. Sąd wydał kolejny nakaz zapłaty – na kwotę, której domagał się fundusz.
Państwo F. próbowali się bronić składając skargę o wznowienie postępowania, ale została ona odrzucona w 2019 r. Także pozew o pozbawienie wykonalności tytułu wykonawczego został prawomocnie oddalony.
RPO uważa, że rozstrzygnięcie w tej sprawie zapadło w wyniku wadliwego zastosowania prawa. Dlatego wniósł skargę nadzwyczajną do Sądu Najwyższego na korzyść państwa F. Chce, by sprawę rozstrzygnąć jeszcze raz, ale z zastosowaniem standardów europejskich dotyczących praw konsumentów w konfrontacji z silniejszymi od nich instytucjami finansowymi.
- Gdyby sąd stosował się do tych standardów, z łatwością mógłby ustalić, że sprawa dotyczy umowy konsumenckiej. To z kolei obligowało go do skierowania sprawy do postępowania zwykłego, na rozprawę – nie zaś do postępowania upominawczego. Gdyby tak zrobił, mógłby zbadać – co jest jego obowiązkiem - czy w umowie kredytu nie ma postanowień niedozwolonych. A więc, czy kwoty wyliczane przez instytucje finansowe są wyliczone poprawnie - podkreśla Rzecznik Praw Obywatelskich.