W poniedziałek na stoku narciarskim Rusiński Wierch z Bukowinie Tatrzańskiej silny wiatr zerwał dach z budynku wypożyczalni sprzętu narciarskiego. Uderzył w grupę osób na parkingu. Dwie z nich zginęły na miejscu, trzecia zmarła w szpitalu. Wszczęto śledztwo w tej sprawie. Władze stacji wydały oświadczenie, że wypożyczalnia nie należała do nich. „Została wzniesiona na prywatnym gruncie poza administrowanym przez nas terenem" – tłumaczą w oświadczeniu. Okazało się, że budynek jest prawdopodobnie postawiony niezgodnie z prawem. Eksperci nie mają wątpliwości. Walka z samowolami w Polsce to fikcja.
Przyczyny tragedii
– Liczba samowoli budowlanych jest olbrzymia. Powód? Słaba wykrywalność. Skuteczność nadzoru budowlanego jest żadna – ocenia Mariola Berdysz, dyrektor fundacji Wszechnica Budowlana. – Nadzór nie podejmuje działań z urzędu, tylko reaguje na doniesienia, lub gdy zdarzy się tragiczny wypadek. To nie dziwi. Jak wynika z ostatniego raportu NIK, powiatowe inspektoraty cierpią na niedobór kadr i są chronicznie niedofinansowane – uważa dyrektor Berdysz.
Podobnie mówi Konrad Młynkiewicz, radca prawny, dyrektor działu prawa administracyjnego w Kancelarii Prawnej Sadkowski i Wspólnicy.
– W zasadzie nie przeprowadzają prewencyjnych kontroli lub wykonują je sporadycznie. Ale działania, jakie po tragicznym w skutkach pożarze escape roomu w Koszalinie podjęły organy nadzoru budowlanego, pokazują, że potrafią się zmobilizować i bardzo skutecznie działać. W ciągu roku razem ze strażą pożarną skontrolowały wszystkie escape roomy w Polsce i około 30 proc. z nich przestało na stałe funkcjonować, bo zagrażały życiu i zdrowiu ludzi. Niektóre zmuszono do wprowadzenia dodatkowych zabezpieczeń – dodaje mec. Młynkiewicz.
Nie brakuje też przykładów, że wykonywanie nakazów rozbiórki idzie jak po grudzie. Wsprawie słynnego hotelu Czarny Kot w Warszawie procedury toczyły się 20 lat.