Frankowicze wygrali, ale nie wszystko - o wyroku ws. państwa Dziubaków

Bank musi uczciwie poinformować o ryzyku kursowym. W przeciwnym razie umowa kredytowa jest nieważna.

Aktualizacja: 07.01.2020 06:10 Publikacja: 06.01.2020 17:57

Frankowicze wygrali, ale nie wszystko - o wyroku ws. państwa Dziubaków

Foto: Adobe Stock

Warszawski Sąd Okręgowy unieważnił w piątek najgłośniejszą teraz umowę kredytu frankowego państwa Dziubaków, ale oddalił ich żądanie, by bank zwrócił im prawie 240 tys. zł spłaconego przez nich kredytu. A chodzi o kredyt na 40 lat na 400 tys. zł indeksowany do CHF.

Co ten wyrok mówi frankowiczom?

Czytaj też:

Jest wyrok w najgłośniejszej sprawie frankowiczów w Polsce

Sprawa Dziubaków: szach mat frankowiczów

Poradnik frankowicza - jak dochodzić swoich praw przed sądem

Czy bank ostrzegał

Sąd (polski) ma przede wszystkim wnikliwie zbadać stopień poinformowania frankowicza przed podpisaniem umowy o ryzyku walutowym – kursie złotego do CHF, a ostrzeżenie ma dotyczyć całego czasu trwania umowy – jak tu 40 lat.

W tej sprawie nawet nie pracownik banku (poprzednika pozwanego Raiffeisen Banku), ale pośrednik mówił Dziubakom, że z powodu zmiany kursu rata kredytu może wzrosnąć o 20 proc., lecz już nie mówił, że trzy lata wcześniej frank był o 50 proc. droższy, a wybiegając 30 czy 40 lat naprzód nie sposób przewidzieć kursu. Dlatego wiele banków nie udzielało takich kredytów.

– Nie wystarczy blankietowe oświadczenie konsumenta, że liczy się z ryzykiem, ale jego uczciwe przedstawienie – mówił sędzia Kamil Gołaszewski.

Nieważność i rozliczenia

Brak ostrzeżenia o ryzyku kursowym oznacza abuzywność klauzuli indeksacyjnej i nieważność umowy. SO zgodził się z prawnikami banku, że nie może być tu „odfrankowienia", gdyż byłaby to już inna umowa (dodajmy, że na „odfrankowienie" kredytobiorca i bank mogą się polubownie zgodzić, ale to inna kwestia). I tu drugorzędne znaczenie ma głośna teza z wyroku TSUE, że sąd nie może wbrew konsumentowi bronić umowy, gdyż w ocenie SO i bez tego jest ona nie do obrony.

Pozostaje jednak rozliczenie, ale żądanej kwoty SO nie zasądził.

Sędzia wskazał, że kredytobiorcy dostali z banku 400 tys. zł, a na tę chwilę spłacili 240 tys. zł, nie mają więc wobec banku nadwyżki. To bank natomiast ma prawo żądać niespłaconej reszty, i roszczenie to mu nie przedawniło się, gdyż w ocenie SO biegnie nie od zawarcia umowy, ale od chwili, kiedy frankowicze zakwestionowali umowę.

– Wniosek jest taki: jak długo frankowicz nie ma nadpłaty w stosunku do banku, tak długo nie może żądać zwrócenia mu tej nadwyżki – ocenia adwokat Iwo Gabrysiak, pełnomocnik warszawskiego rzecznika konsumentów, który obok RPO i prokuratury wspierał frankowiczów.

Dodajmy, że pełnomocnik banku mec. Ireneusz Stolarski zapowiedział przed sądem, że w razie unieważnienia umowy wystąpi o spłatę reszty kredytu i wynagrodzenia za korzystanie z niego przez 11 lat.

Rozliczenie nie jet proste

Sędzia podzielił się kilkoma dodatkowymi uwagami. I tak do rozliczenia między frankowiczem a bankiem mają zastosowanie przepisy o bezpodstawnym wzbogaceniu, i tu strony sporu winny być traktowane jednakowo. Co się tyczy oprocentowania, to winno być niższe – na poziomie depozytów na każde żądanie. Dodajmy, że rzecznik finansowy jeszcze przed wyrokiem zajął stanowisko, że bank w takiej sytuacji nie może żądać wynagrodzenia za korzystanie z kapitału.

Sędzia Gołaszewski wskazał w końcu, że obecne prawo nie umożliwia prostego, niczym przecięcie siekierą, rozliczenia, oddania dokładnie każdej ze stron tego, co się jej należy. A mimo rażących niedociągnięć banku, gdyby nie gwałtowny wzrost kursu franka, to nikt tymi wadliwymi umowami by się nie zajmował. Sądowe rozliczenia zajmą wiele lat, mówił sędzia, dlatego najlepszym rozwiązaniem byłaby ugoda.

Oczywiście ranga tego orzeczenia zależeć będzie od tego, czy się uprawomocni i czy inne sądy, zwłaszcza Sąd Najwyższy, podzielą jego uzasadnienie.

Sygnatura akt: XXV C 2514/19

Więcej pozwów

Liczba spraw sądowych związanych z kredytami frankowymi rośnie już od kilku miesięcy, przez trzy kwartały 2019 r. wpłynęło do sądów rejonowych i okręgowych już 7,5 tys. nowych spraw, czyli więcej niż w całym 2018 r., gdy przybyło ich 7,2 tys. Tylko w III kwartale, zatem jeszcze przed wyrokiem TSUE (ale już po majowej opinii rzecznika, która była jeszcze bardziej pozytywna niż sam wyrok), wpłynęło 3,2 tys. nowych pozwów frankowych, czyli o ponad 40 proc. więcej niż kwartał wcześniej. Nie ma precyzyjnych danych, ile spraw jest w sądach, może być ich już ponad 20 tys. To jednak relatywnie niewiele, bo 4,5 proc. czynnych umów. Banków wzbierająca fala frankowa nie zatopi, ale w raportach za 2019 r. sektor może zawiązać około 1 mld zł dodatkowych rezerw na sprawy frankowe, co uszczupliłoby jego roczny zysk netto o 5 proc. Kolejny wzrost rezerw prawdopodobnie nastąpi w 2020 r. —mr

Warszawski Sąd Okręgowy unieważnił w piątek najgłośniejszą teraz umowę kredytu frankowego państwa Dziubaków, ale oddalił ich żądanie, by bank zwrócił im prawie 240 tys. zł spłaconego przez nich kredytu. A chodzi o kredyt na 40 lat na 400 tys. zł indeksowany do CHF.

Co ten wyrok mówi frankowiczom?

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Podatki
Nierealna darowizna nie uwolni od drakońskiego podatku. Jest wyrok NSA
Samorząd
Lekcje religii po nowemu. Projekt MEiN pozwoli zaoszczędzić na katechetach
Prawnicy
Bodnar: polecenie w sprawie 144 prokuratorów nie zostało wykonane
Cudzoziemcy
Rząd wprowadza nowe obowiązki dla uchodźców z Ukrainy
Konsumenci
Jest pierwszy wyrok ws. frankowiczów po głośnej uchwale Sądu Najwyższego
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił