Naukowcy z Uniwersytetu Portsmouth jako pierwsi zaobserwowali tę brutalną strategię żywieniową  i nazwali ją „kleptopredation” – zjawisko nie ma jeszcze polskiej nazwy. Obserwowali oni małe, jaskrawo zabarwione ślimaki morskie Cratena Peregrina żywiące się koloniami stułbiopławów, na które składają się pojedyncze polipy, wychwytujące i żerujące na planktonie oraz małych skorupiakach. Stwierdzili, że zwierzę wolało jeść polipy, które były syte i że ponad połowę diety ślimaka stanowił zooplankton - zdobycz polipa, którą ten spożył. Badania wykazały, że ślimaki dwa razy częściej atakowały polipy najedzone niż głodne.

- W rzeczywistości mamy ślimaka morskiego, który żyje w pobliżu dna oceanu i wykorzystuje inny gatunek jako wędkę, aby zapewnić sobie dostęp do planktonu, który w przeciwnym razie nie byłby dla niego osiągalny - powiedział dr Trevor Willis, kierownik badania.

W przyrodzie od dawna znane jest zjawisko kleptoparazytyzmu. Polega ono na odbieraniu posiłku czy miejsc lęgowych zdobytych wysiłkiem innego gatunku na przykład bielik często odbiera ryby upolowane przez rybołowa, a hieny przeganiają lwy aby dobrać się do ich kolacji. Jest to jednak coś innego bo drapieżnik zjada zarówno ofiarę jak i jej zdobycz.

- Nie wiadomo, jak rozpowszechnione może być to zachowanie, ale mamy nadzieję, że te i przyszłe badania przyczynią się do lepszego zrozumienia środowiska morskiego. Nasza zdolność zrozumienia i przewidywania zachowań ekosystemów w obliczu zmian zachodzących w środowisku naturalnym jest utrudniona przez brak zrozumienia powiązań troficznych - powiedział dr Willis.