Zaznaczyła, że w każdym momencie jest gotowa zwołać posiedzenie Rady Dialogu w trybie pilnym i usiąść do negocjacji.
Na co liczyła premier Beata Szydło przedstawiając dziś bardzo podobne rozwiązania do tych, które znalazły się w podpisanym wczoraj porozumieniu? - zapytał red. Tomasz Pietryga.
- Myśmy tego porozumienia nie widzieli. Nie było więc czego przemyśleć. Porozumienie zostało podpisane tylko z "Solidarnością" w świetle kamer, nie w naszym pomieszczeniu. Dopiero z telewizji dowiedziałam się, że jest i że zostało opublikowane. Dziś chodziło o to, żeby przedstawić społeczeństwu co podpisała "Solidarność" z rządem. Oczywiście i rząd i "Solidarność" mieli prawo to zrobić. Tylko to, co stało się wczoraj - i uprzedziłam o tym stronę związkową - nie ma formuły Rady Dialogu, dzieje się poza Radą Dialogu - stwierdziła Dorota Gardias.
Jak powiedziała zawarte porozumienie jest bardzo skomplikowane. Przypomniała, że propozycje związkowe były takie: najpierw 1000 zł , potem było 30 proc. czyli 700 zł, a potem było 30 proc. w rozbiciu na dwie transze.
- Ja zaproponowałam rozbicie na 3 transze. Ze strony rządu też padły propozycje, a w piątek dodatkowo propozycja zwiększenia pensum, która poruszyła środowisko i także "Solidarność" się na nią nie zgodziła. Nie ma o niej mowy w porozumieniu - powiedziała Dorota Gardias. - Od dziś mamy propozycję pięciu punktów, ale cztery z tych punktów to jest wszystko to, co pani minister Anna Zalewska wprowadziła w system od początku swojej, a teraz się z tego wycofali. Czyli nauczyciele dostali to, co już mieli trzy i pół roku temu. Ale trzeba powiedzieć, że skutki finansowe są tam niewielkie. Tam jest ogromna ilość zapisów, dodatków. To wszystko rozmydla sprawę. Jestem zwolennikiem negocjowania przede wszystkim postulatu płacowego, bo groźba strajku wynikała tylko z postulatu płacowego.