Krystian Zimmerman wydał solową płytę

Ćwierć wieku świat czekał na solową płytę Krystiana Zimermana. Nasza cierpliwość została nagrodzona.

Aktualizacja: 10.09.2017 18:00 Publikacja: 10.09.2017 17:45

Krystian Zimerman tą płytą uczcił swoje 60. urodziny.

Krystian Zimerman tą płytą uczcił swoje 60. urodziny.

Foto: Universal Music/DGG

Co pewien czas firma Deutsche Grammophon, z którą Polak ma podpisany kontrakt od początku kariery, publikowała co prawda jego kolejne albumy. Od dawna były to jednak wyłącznie nagrania dokonane z innymi artystami – koncerty fortepianowe, muzyka kameralna.

Wiadomo było wszakże, że w archiwach firmy leżą gotowe materiały na solowe płyty, m.in. z muzyką Franza Schuberta. Krystian Zimerman nie zgadzał się na ich publikację, bo nie był do końca zadowolony z tego, co zarejestrował.

I oto od ubiegłego piątku na świecie jest dostępna jego płyta poświęcona właśnie Schubertowi, ale pianista nie zdecydował się upublicznić wcześniejszych interpretacji. Dwie ostatnie sonaty, napisane przez tego kompozytora tuż przed śmiercią, nagrał zimą ubiegłego roku.

– Wykonuję je, podobnie jak ostatnie sonaty Beethovena, od ponad 30 lat – wyjaśnia Krystian Zimerman. – Ciągle jednak czułem przed nimi ogromny respekt, w przypadku Schuberta była to wręcz trema. W końcu przy okazji moich 60. urodzin uświadomiłem sobie, że muszę wreszcie znaleźć w sobie wystarczająco dużo odwagi, bo jeśli nie nagram ich teraz, potem może być już za późno.

Krąży od dawna wiele opowieści o tym, jak pracuje w studiu. – Zazwyczaj bardzo długo szukam dźwięku i do szału doprowadza mnie reżyser, który mówi mi, że tego i tak nie słychać, że to są drobne niuanse – opowiadał kiedyś w wywiadzie. – Elektronika musi być, ale największy problem w tym, żeby jej nie było słychać, żeby była „niewidzialna". Trzeba brać tyle naturalnego dźwięku z sali, ile tylko można, każde, najdrobniejsze domieszanie elektroniki wypacza obraz nagrania. Można w ten sposób uzyskać czasem wręcz fascynujący efekt, ale to nie będzie prawda.

Teraz znalazł, jak twierdzi, warunki niemal doskonałe. Nagranie powstało w City Performing Art Centre w Kashiwazaki, wybudowanym po trzęsieniu ziemi, jakie w 2007 roku nawiedziło to miasto. Krystian Zimerman dał wówczas w Japonii koncert, z którego dochód przeznaczono na odbudowę, więc władze miasta zaprosiły go, by skorzystał z nowej sali.

Ma ona, jak twierdzi pianista, doskonałą akustykę. – Miałem też znakomity zespół do dyspozycji – opowiada. – Nikt nie narzekał, jeśli chciałem pracować do drugiej w nocy. Za oknem były wielkie zaspy śniegu, przez które trzeba było się przekopywać, czułem się więc, jakbyśmy byli w innym świecie.

Dla utworów Schuberta skonstruował klawiaturę, którą potem wmontował do Steinwaya, jaki miał w Kashiwazaki. Znany jest bowiem z tego, że budowa fortepianu nie kryje przed nim żadnych tajemnic. Kiedyś w Cleveland zorientował się, że będzie grał na zniszczonym Steinwayu. W ciągu doby rozebrał go i dokonał całkowitej renowacji fortepianowych młotków.

– Chciałem stworzyć jakość, którą miał Schubert w swoim instrumencie – mówi pianista. – W porównaniu z dzisiejszymi fortepianami młotki uderzały przecież wówczas zupełnie inaczej w struny.

Osiągnięty przez niego efekt brzmieniowy jest zdumiewający. Zmieniony Steinway zachował moc, ale bez typowego, dzisiejszego pogłosu. Zyskał natomiast delikatność i szlachetność dźwięku bliską XIX-wiecznym fortepianom.

Wyjątkowe brzmienie to jeden tylko atut płyty. Dwie ostatnie sonaty Franza Schuberta należą do najważniejszych utworów fortepianowych w dziejach muzyki. Rozbudowane, czteroczęściowe dzieła (każde trwa około 40 minut) stanowią nie tyle rodzaj życiowego podsumowania, ile bardziej są zapowiedzią, co mógłby osiągnąć Schubert, gdyby żył dłużej niż 31 lat.

Krystian Zimerman to nam przedstawia. Każdy utwór zaczyna w charakterystyczny dla siebie sposób: uderzeniem w klawiaturę przykuwającym uwagę i zapowiadającym niezwykłą dramaturgię. Dalej zaś bezbrzeżny smutek miesza się z radością (Schubert do ostatka starał się żyć normalnie), a w klasycznej, sonatowej formie pianista odnajduje pomysły i rozwiązania harmoniczne wprowadzające tę muzykę w czasy, które po Schubercie nadejdą. Muzyka wręcz poraża swoją ekspresją.

Tym nagraniem Krystian Zimerman potwierdza wielkość Schuberta, niedocenianego za życia. Ale także i swoją, zatem po wysłuchaniu jesteśmy gotowi wybaczyć mu tak rzadkie z nim kontakty.

Co pewien czas firma Deutsche Grammophon, z którą Polak ma podpisany kontrakt od początku kariery, publikowała co prawda jego kolejne albumy. Od dawna były to jednak wyłącznie nagrania dokonane z innymi artystami – koncerty fortepianowe, muzyka kameralna.

Wiadomo było wszakże, że w archiwach firmy leżą gotowe materiały na solowe płyty, m.in. z muzyką Franza Schuberta. Krystian Zimerman nie zgadzał się na ich publikację, bo nie był do końca zadowolony z tego, co zarejestrował.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Decyzje Bartłomieja Sienkiewicza: dymisja i eurowybory
Kultura
Odnowiony Pałac Rzeczypospolitej zaprezentuje zbiory Biblioteki Narodowej
Kultura
60. Biennale Sztuki w Wenecji: Złoty Lew dla Australii
Kultura
Biblioteka Narodowa zakończyła modernizację Pałacu Rzeczypospolitej
Kultura
Muzeum Narodowe w Krakowie otwiera jutro wystawę „Złote runo – sztuka Gruzji”