Rywalizacja trudniejsza od innych

Joanna Wnuk-Nazarowa, dyrektor Międzynarodowego Konkursu Muzycznego im. Karola Szymanowskiego opowiada o związkach patrona tej imprezy ze Śląskiem i o promowaniu polskich kompozytorów.

Aktualizacja: 06.09.2018 18:46 Publikacja: 06.09.2018 16:55

Rywalizacja trudniejsza od innych

Foto: materiały prasowe

Skąd wziął się pomysł na konkurs?

Joanna Wnuk-Nazarowa: Wszystko zaczęło się na gali kończącej ostatni Konkurs im. Henryka Wieniawskiego w 2016 roku. Kiedy rozmawiałam z Małgorzatą Małaszko, dyrektor Drugiego Programu Polskiego Radia, podszedł do nas minister kultury Piotr Gliński i powiedział: „Zróbcie coś, drogie panie, żeby jeszcze trzeci taki świetny międzynarodowy konkurs był w Polsce. I najlepiej w Katowicach".

Dlaczego akurat w tym mieście?

Swego czasu Katowice przegrały z Wrocławiem rywalizację o miano stolicy kultury europejskiej, ale otrzymały za to tytuł Kreatywnego Miasta UNESCO w dziedzinie muzyki, tak jak Kraków w dziedzinie literatury. I nie jest to jednorazowe, ale wieczne nadanie. To obliguje do jeszcze większych starań instytucji muzycznych, do wspierania inicjatyw z zakresu różnych gatunków muzyki - od folkloru, poprzez orkiestry górnicze, liczne amatorskie chóry, zespoły jazzowe, aż do NOSPR i Zespołu Śpiewaków Camerata Silesia w Katowicach. Życie muzyczne w naszym regionie jest niezwykle bogate.

Konkurs ma je uzupełniać?

Tak. Od lat o jego istnienie zabiegała Joanna Domańska, wieloletnia prezes Towarzystwa im. Karola Szymanowskiego, pianistka i profesor Akademii Muzycznej w Katowicach. Uważała, że taki konkurs powinien się odbywać w czterech kategoriach, oczywistych w przypadku tego kompozytora: fortepianie, skrzypcach, śpiewie solowym i kwartetach smyczkowych. Teraz się to spełni.

Skąd wybór Karola Szymanowskiego na patrona?

Poprzedniczką katowickiej Akademii Muzycznej przed wojną było Konserwatorium, jedyna wyższa uczelnia na Górnym Śląsku po odzyskaniu niepodległości. Kiedy Karol Szymanowski został pozbawiony funkcji rektora Wyższej Akademii Muzycznej w Warszawie z powodu wprowadzanych przez niego nowinek programowych, katowickie Konserwatorium zaprosiło go do objęcia stanowiska dyrektora. I choć nie podjął się tej roli, miłe stosunki zostały nawiązane. Po wojnie uczelni nadano jego imię.

Czy Szymanowski jest rozpoznawany na świecie?

Mówiło się zawsze, że jest największy po Chopinie. Od dwudziestu kilku lat na świecie rośnie świadomość znaczenia jego dzieła, już nie tylko I Koncert skrzypcowy jest włączany do repertuarów znaczących światowych orkiestr. Kiedy Simon Rattle był szefem City of Birmingham Symphony Orchestra, nagrał prawie wszystkie symfoniczne utwory Szymanowskiego, łącznie z „Harnasiami". Potem grywał je z Filharmonikami Berlińskimi. Valery Gergiev również wykonywał wszystkie symfonie naszego kompozytora z London Symphony Orchestra. A od pewnego czasu triumfalnie kroczy przez sceny operowe świata „Król Roger".

Od pomysłu na konkurs do jego realizacji długa droga. Była wyboista?

Przygotowania zaczęliśmy półtora roku temu, ale w bardzo sprzyjających okolicznościach. Byli chętni, by wyłożyć pieniądze - Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego pospołu z władzami naszego miasta, konsekwentnie od lat wspierającymi kulturę i związane z nią muzyczne przedsięwzięcia. Dzięki nim została też wybudowana świetna sala NOSPR i nowe, piękne i funkcjonalne pomieszczenia Akademii Muzycznej.

Czy i katowicka Akademia wesprze konkurs?

Bez niej nie mógłby się odbyć. Budynek NOSPR ma olbrzymią salę na 1800 miejsc i kameralną na 300 widzów. Nie ma jednak pomieszczeń, w których jednocześnie mogłyby się rozgrywać wszystkie dyscypliny konkursowe. A w dużej sali musi przecież ćwiczyć orkiestra grająca w trzecim etapie. Większość przesłuchań I i II etapu odbywać się będzie w Akademii Muzycznej. Pora konkursu też jest nieprzypadkowa, we wrześniu studenci nie mają jeszcze zajęć na uczelni.

Jak wielu chętnych zgłosiło się w konkursowe szranki?

Dotąd napłynęło 120 zgłoszeń uczestników we wszystkich czterech kategoriach wykonawczych. Przeważają Polacy, z wyjątkiem kwartetów smyczkowych, których więcej zgłosiło się z zagranicy. Cieszę się, że tak wiele, bo to przecież dopiero pierwsza edycja. W dodatku wśród chętnych do rywalizacji pojawiły się nazwiska laureatów innych prestiżowych konkursów, a to dobrze rokuje naszemu przedsięwzięciu. Mamy też jeszcze piątą konkursową kategorię - kompozycję. Ten konkurs, także imienia Karola Szymanowskiego, istniał już wcześniej, ma swoją tradycję, a teraz włączony został do naszej imprezy. Stworzył go Eugeniusz Knapik, dyrektor Katedry Kompozycji na tutejszej Akademii Muzycznej wspólnie z Towarzystwem im. Szymanowskiego. NOSPR był zawsze realizatorem pierwszej nagrody, czyli wykonania zwycięskiego utworu. Wpłynęło aż 120 partytur skomponowanych na orkiestrę symfoniczną, niektóre z użyciem instrumentu solowego, głosu ludzkiego, także chóru.

Jaki repertuar obowiązuje uczestników konkursu?

Podobnie jak w przypadku Konkursu im. Wieniawskiego, tytułowy bohater, czyli Szymanowski będzie jednym z wykonywanych kompozytorów, obecnym we wszystkich trzech etapach rywalizacji. Będziemy też promować innych polskich kompozytorów: Witolda Lutosławskiego, Krzysztofa Pendereckiego, Henryka Mikołaja Góreckiego, Andrzeja Panufnika. Na przykład wokaliści mają obowiązkowo utwory Lutosławskiego już w pierwszym etapie. To też jest sposób promowania polskiej muzyki za granicą, jak już ktoś się nauczy danego utworu na konkurs, potem będzie chciał wystąpić z nim i gdzie indziej. Nie jest sztuką grać polskich kompozytorów przez Polaków, ale trzeba namówić zagraniczne orkiestry, dyrygentów i solistów do naszej muzyki. A także ważne jest, że w przeciwieństwie do innych konkursów - nie zaczynamy przesłuchań standardowo od Bacha i Mozarta, ale od Beethovena. Szymanowski, podobnie jak on, był rewolucjonistą poszukującym nowego języka muzycznego. W ostatnim etapie wykonywane będą wyłącznie utwory z tak bogatego w idee XX wieku.

Katowicki konkurs jest trudniejszy od innych?

Tak, gdyż nie będą mieli na nim czego szukać tzw. „objeżdżacze", czyli śpiewacy czy skrzypkowie, jeżdżący z jednego na drugi konkurs ze stałym, klasycznym repertuarem. Już w pierwszym etapie trzeba się postarać i sięgnąć po XX-wieczne utwory, co jest rzadkie na tego typu przesłuchaniach, no i jeszcze dochodzą do tego obowiązkowe polskie utwory. To wyzwanie dla ludzi odważnych, myślących, poszukujących dla siebie nieszablonowej drogi. Jest ich na szczęście coraz więcej.

Jak się sytuuje Konkurs im. Szymanowskiego wśród innych takich na świecie?

Takich konkursów jak nasz jest na świecie zaledwie kilka, najsławniejszy to imienia Piotra Czajkowskiego w Moskwie, gdzie rywalizuje się w czterech kategoriach: fortepianu, skrzypiec, wiolonczeli i śpiewu solowego (w 1990 r. dodano lutnictwo artystyczne). Jest też organizowany w Monachium Konkurs ARD, ale tam co roku jest inna specjalizacja. To zresztą od tego konkursu zaczęła się wielka kariera Konstantego Andrzeja Kulki. Chciałam, żeby nasz, katowicki konkurs, był podobny do tego moskiewskiego. Będzie się odbywał raz na pięć lat, ale w terminach innych niż Konkurs Chopinowski czy im. Henryka Wieniawskiego. Cieszę się także, że rangę pomaga mu nadać świetne jury z przewodniczącym jury pianistycznego profesorem Andrzejem Jasińskim, Jadwigą Rappé oceniającą wokalistów, Bartłomiejem Niziołem - skrzypków, szefem jury kwartetowego, Austriakiem Valentinem Erbenem (członkiem znakomitego Alban Berg Quartett). Konkursowi na kompozycję przewodniczy podobnie jak w ubiegłych latach prof. Eugeniusz Knapik. Jurorem jest też Krzysztof Penderecki. Są i znakomici jurorzy z Rosji, Austrii, Danii, Niemiec, Czech.

Czas płynie szybko. Czy myśli już pani o następnym konkursie?

Dyrektorem konkursu jestem jeszcze do końca września, to moje ostatnie zadanie do wykonania wspólnie z NOSPR i wspaniałym ośrodkiem muzycznym, jakim są Katowice. Później przechodzę na emeryturę, bo chciałabym mieć wreszcie czas na komponowanie, a także uporządkować rodzinne materiały literackie po moim ojcu Włodzimierzu. Życie z NOSPR i inne funkcje były tak absorbujące, że nie było dotąd na to czasu. ©? —rozmawiała

Małgorzata Piwowar

Skąd wziął się pomysł na konkurs?

Joanna Wnuk-Nazarowa: Wszystko zaczęło się na gali kończącej ostatni Konkurs im. Henryka Wieniawskiego w 2016 roku. Kiedy rozmawiałam z Małgorzatą Małaszko, dyrektor Drugiego Programu Polskiego Radia, podszedł do nas minister kultury Piotr Gliński i powiedział: „Zróbcie coś, drogie panie, żeby jeszcze trzeci taki świetny międzynarodowy konkurs był w Polsce. I najlepiej w Katowicach".

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Muzeum Narodowe w Krakowie otwiera jutro wystawę „Złote runo – sztuka Gruzji”
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Kultura
Muzeum Historii Polski: Pokaz skarbów z Villa Regia - rezydencji Władysława IV
Architektura
W Krakowie rozpoczęło się 8. Międzynarodowe Biennale Architektury Wnętrz
radio
Lech Janerka zaśpiewa w odzyskanej Trójce na 62-lecie programu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Kultura
Zmarł Leszek Długosz