Wielkanocny Festiwal Beethovenowski: Covidowy Beethoven

Im dostęp do muzyki trudniejszy, tym silniej ona przemawia.

Aktualizacja: 30.03.2021 18:30 Publikacja: 30.03.2021 17:51

Jerzy Maksymiuk i Sinfonia Varsovia w covidowym obyczaju koncertowym

Jerzy Maksymiuk i Sinfonia Varsovia w covidowym obyczaju koncertowym

Foto: slvb, Bruno Fidrych

Nie tak miał wyglądać w tym roku Wielkanocny Festiwal Beethovenowski. Zamiast życzeń na swoje 25-lecie otrzymał zamknięte dla publiczności sale koncertowe, rygory sanitarne dla artystów oraz konieczność wielokrotnej zmiany programu, z którego wypadały utwory angażujące zbyt dużą liczbę wykonawców. Do tego doszło wspominanie Krzysztofa Pendereckiego (pierwsza rocznica śmierci minęła w poniedziałek) i choroba Elżbiety Pendereckiej, bez aktywności której trudno sobie wyobrazić ten festiwal.

Pozostał internetowy kontakt słuchaczy z artystami oraz wyjątkowa energia tych drugich, spragnionych grania. I okazało się, że festiwal online z ograniczonym zestawem koncertowym nie ma słabych punktów, jak to się zdarza z reguły na wielkich imprezach trwających dwa tygodnie.

Żywioł Maksymiuka

Nie było rozreklamowanych wykonawców artystycznych, są czołowe polskie orkiestry i nasi najwybitniejsi dyrygenci. I jest patron festiwalu, Ludwig van Beethoven, w poprzednich latach często przesunięty na plan dalszy przez inne wydarzenia. Teraz, gdy jest ich mniej, możemy się przekonać, że spośród wielkich symfoników XIX wieku on po dwóch stuleciach przemawia do nas z największą siłą.

Tak było podczas występu orkiestry Sinfonia Varsovia, którą prowadził Jerzy Maksymiuk. Za niespełna dwa tygodnie będzie obchodził 85. urodziny, a zachował fenomenalną młodzieńczą witalność. Znana z tysięcy wykonań III Symfonia „Eroica" Beethovena, której rewolucyjny bunt łączy się z przejmującym marszem żałobnym, zabrzmiała w sposób porywający.

Nie mniej ciekawie wypadła zbanalizowana V Symfonia z motywem losu pukającego do naszych drzwi. Na koncercie inauguracyjnym orkiestra Filharmonii Narodowej zagrała ją ze względów covidowych w nieco pomniejszonym składzie, a Andrzej Boreyko unikał interpretacyjnych eksperymentów. Zrezygnował z szybkich temp kuszących dziś wielu dyrygentów. Skupił się natomiast na tym, by uniknąć patosu, a wydobyć emocjonalną prawdę muzyki.

W ciekawy sposób podszedł do VII Symfonii Beethovena Jacek Kaspszyk z orkiestrą katowickiego NOSPR-u. Na dodatek dołączył do niej rzadko wykonywaną uwerturę „Poświęcenie domu" z ulubionymi przez Beethovena motywami heroicznymi.

Wszystkie pozawarszawskie orkiestry występują na tegorocznym festiwalu we własnych siedzibach, internetowe transmisje to umożliwiają. Dzięki temu Filharmonia Poznańska pod batutą Łukasza Borowicza mogła zaoferować coś, co stało się autentycznym muzycznym odkryciem.

Poznańscy muzycy przedstawili w wersji koncertowej operowe utwory dwóch kompozytorów, w sposób znikomy obecnych w naszym życiu muzycznym – Niemca Paula Hindemitha i Anglika Gustava Holsta. Pierwszy w „Sancta Susanna" zbulwersował w latach 20. XX wieku historią zakonnicy ulegającej erotycznym podszeptom Szatana, drugi w „S?vitri" wykorzystał staroindyjską opowieść o kobiecie, która przechytrzywszy śmierć, wyrwała z jej objęć swego męża.

Oba utwory w poznańskiej interpretacji zabrzmiały wręcz fascynująco, wzbogacone dodatkowo świetnym zestawem solistów (zwłaszcza „S?vitri" z trójką śpiewaków: Justyna Ołów, Krystian Adam Krzeszowiak oraz Mariusz Godlewski jako Śmierć).

Pamięć o Pendereckim

Niemal każdy koncert przypominał Krzysztofa Pendereckiego. Najbardziej przejmująco zabrzmiał ten w rocznicę jego śmierci z „Psalmami Dawida" wykonanymi przez Chór Opery i Filharmonii Podlaskiej i orkiestrę Polskiego Radia pod dyrekcją Michała Klauzy. To był pierwszy utwór młodego Pendereckiego wykonany w Niemczech, który zapoczątkował jego karierę.

Tegoroczny festiwal tradycyjnie potrwa do Wielkiego Piątku. Jest więc jeszcze szansa, by skorzystać ze strony radiowej Dwójki i YouTube'a, by posłuchać w środę przejmującego „Kadiszu" Krzysztofa Pendereckiego albo finałowego koncertu orkiestry Filharmonii Narodowej pod dyrekcją Andrzeja Boreyki.

Nie tak miał wyglądać w tym roku Wielkanocny Festiwal Beethovenowski. Zamiast życzeń na swoje 25-lecie otrzymał zamknięte dla publiczności sale koncertowe, rygory sanitarne dla artystów oraz konieczność wielokrotnej zmiany programu, z którego wypadały utwory angażujące zbyt dużą liczbę wykonawców. Do tego doszło wspominanie Krzysztofa Pendereckiego (pierwsza rocznica śmierci minęła w poniedziałek) i choroba Elżbiety Pendereckiej, bez aktywności której trudno sobie wyobrazić ten festiwal.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Decyzje Bartłomieja Sienkiewicza: dymisja i eurowybory
Kultura
Odnowiony Pałac Rzeczypospolitej zaprezentuje zbiory Biblioteki Narodowej
Kultura
60. Biennale Sztuki w Wenecji: Złoty Lew dla Australii
Kultura
Biblioteka Narodowa zakończyła modernizację Pałacu Rzeczypospolitej
Kultura
Muzeum Narodowe w Krakowie otwiera jutro wystawę „Złote runo – sztuka Gruzji”