To była przełomowa płyta w historii zespołu. Wielu fanów całkiem słusznie ceni sobie bardziej pierwszy bluesowy okres działalności grupy założonej w 1967 roku w Wielkiej Brytanii przez gitarzystów Petera Greena, Jeremy’ego Spencera oraz perkusistę Micka Fleetwooda. Ale kiedy w szeregach formacji pojawiła się obdarzona kontraltem blond piękność Stevie Nicks, a także gitarzysta Lindsey Buckingham, rozpoczął się amerykański etap grupy.
Właśnie płyta z białą okładką dała początek serii albumów, których sprzedaż sięgała dziesiątków milionów – „Rumours”, „Tusk”, „Tango in the Night” czy „Behind the Mask”. Wszystko sprawił paradoksalny przypadek. Fleetwood Mac od początku mieli kłopoty ze stabilnym składem. Najpierw odejście Greena i Spencera przestawiło muzykę zespołu na popowe tory, a w 1974 roku grupa szukała w Los Angeles natchnienia i następcy Boba Welcha. Wtedy inżynier dźwięku Keith Olsen zaprezentował Anglikom piosenki z nagranej przez niego płyty „Buckingham Nicks”.
Była to ryzykowna decyzja, ponieważ album duetu sprzedawał się fatalnie pomimo odważnej okładki, na której para pokazała się w lekkim negliżu, przysłonięta wyłącznie falą bujnych włosów.
Szkolna miłość
Poznali się w jednej ze szkół w San Francisco w 1966 roku. On był już wtedy basistą w zespole Fritz i zaprosił szkolną koleżankę do śpiewania.
„To było w 1968 roku – wspominała Stevie Nicks na łamach „Us Magazine”. – Szybko zaczęliśmy rockandrollową karierę, otwieraliśmy koncerty wielkich gwiazd – Janis Joplin i Jefferson Airplane”.