Segregacja odpadów na coraz większą liczbę frakcji w wielu budynkach nastręcza problemów. Nie wszędzie likwidacja zsypów oraz rozbudowa altan jest zwyczajnie możliwa. Poza tym to kosztuje. A na dofinansowanie ze strony państwa nie ma co liczyć.
Zsypy mogą zostać, ale...
Jeszcze kilka lat temu odpady segregowało się maksymalnie na trzy frakcje. To się jednak zmieniło. Obowiązujące od kilku miesięcy przepisy mówią już o sześciu: metal, papier i tworzywa sztuczne, szkło, biodegradowalne, zmieszane oraz zielone. Samorządy muszą dostosować do nowych zasad swoje regulaminy czystości i porządku w gminach. Po ich uchwaleniu zniknie możliwość wyrzucania zmieszanych odpadów.
Dla zarządców i właścicieli budynków mieszkalnych oznacza to nowe obowiązki. Gdzieś muszą pomieścić nowe pojemniki. W wielu blokach wciąż funkcjonują zsypy.
Spółdzielnia Mieszkaniowa „Ruda" w Warszawie posiada 14 bloków, w których wciąż działają zsypy. – Chcieliśmy je zlikwidować. Okazało się, że nie jest to takie proste. Protestują mieszkańcy. Nie wszędzie też mamy gdzie postawić dodatkowe pojemniki na śmieci. Zastanawiamy się co dalej, jak rozwiązać ten problem – mówi Dariusz Śmierzyński, prezes SM „Ruda".
Prawnicy nie mają jednak tego typu wątpliwości.