Mieszkania drożeją i końca trendu nie widać. Inwestycyjny boom we wszystkich obszarach budownictwa od połowy 2017 r. wywindował koszty wykonawstwa, które deweloperzy przerzucili w dużym stopniu na klientów. W dwa lata, licząc do końca I połowy tego roku, średnie ceny lokali w ofercie na rynku pierwotnym w Trójmieście urosły o 31 proc. (do 9,2 tys. zł za mkw.), w Warszawie o 26 proc. (do 10,2 tys. zł), a w Krakowie o 20 proc. (do 8,1 tys. zł) – wynika z szacunków firmy JLL.
Zatrzymanie trendu mogłoby być możliwe, gdyby deweloperzy oddali część marży – ale wciąż wysoki popyt na mieszkania nie skłania ich do tego. Inna opcja to tańsze budowanie.
Na razie eksperymenty
Czołowi deweloperzy korzystają z tradycyjnych form budowy, a domy postawione z przygotowanych w fabrykach elementów to wciąż nisza. Przynajmniej u nas, bo z potencjału naszych przedsiębiorstw pełnymi garściami czerpią Skandynawowie i Niemcy.
– Podejście do domów prefabrykowanych w Polsce zmienia się. Widzimy rosnące zainteresowanie zarówno na targach, jak i po zwiększonej liczbie zapytań do naszych regionalnych przedstawicieli – mówi Jarosław Jurak, prezes Danwoodu.
Firma z Bielska Podlaskiego buduje domy jednorodzinne z drewnianych prefabrykatów. Dotąd ponad 90 proc. produkcji trafia na rynek niemiecki. Jednak firma widzi w kraju ożywienie zainteresowania tą formą budownictwa.