Zamknięcie niektórych stref dla dziennikarzy, a w innych zakaz używania kamer – takie zmiany w Sejmie szykują władze Klubu PiS. Z punktu widzenia mediów będzie to prawdziwa rewolucja. Jednak tak naprawdę rozpoczęła się już w grudniu.
Wtedy marszałek Sejmu Marek Kuchciński zakazał operatorom kamer i fotoreporterom wstępu do kuluarów, czyli korytarza okalającego salę obrad. W tym miejscu najłatwiej było uchwycić polityków w nieformalnych sytuacjach. 11 stycznia weszło w życie zarządzenie o zakazie wstępu do kuluarów wszystkich przedstawicieli mediów. Według biura prasowego Sejmu zmiany zostały wprowadzone na prośbę posłów dla poprawy bezpieczeństwa.
Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki z PiS mówi „Rzeczpospolitej", że władze klubu pracują nad dalszymi obostrzeniami.
– To są na razie prace studyjne. Kancelaria Sejmu przygotowuje możliwe rozwiązania. Dyskutujemy, mamy kolejny termin spotkania, a wprowadzenie zmian nie jest kwestią najbliższych dni czy tygodni – informuje. – W różnych parlamentach bywałem i nigdzie nie jest tak, że wszędzie można wejść z kamerą – tłumaczy.
Na czym mają polegać zmiany? Z ustaleń „Rzeczpospolitej" wynika, że władze Klubu PiS zastanawiają się nad zakazem używania kamer w tzw. korytarzu marszałkowskim, w którym obecnie są najczęściej ustawiane na statywach. Nie da się całkowicie zakazać tam wstępu dziennikarzom, bo to ważny ciąg komunikacyjny łączący Sejm z Senatem, przy którym swoje siedziby mają kluby PO i PiS. Całkowity zakaz wstępu może być za to wprowadzony w innym korytarzu, przy którym swoje gabinety mają wicemarszałkowie.