Rz: Coraz częściej administratorzy portali społecznościowych blokują konta użytkowników. Czy można mówić o cenzurze na popularnych portalach?
Prof. Włodzimierz Gogołek: Zależy, co rozumiemy poprzez cenzurę. Czy cenzurą jest usuwanie treści nieetycznych czy może treści politycznych, religijnych albo gospodarczych? Dla uproszczenia załóżmy, że cenzurą jest wycinanie czegokolwiek, czyli ograniczenie pełnej swobody wymiany informacji. W takim ujęciu cenzura w sieci była, jest i będzie.
W kilku miejscach na świecie, np. w Irlandii, filtruje się treści zamieszczane na Facebooku. Usuwane są m.in. z powodów moralnych, np. dramatyczne sceny morderstw. Cenzura w sieci będzie coraz większa.
Dlaczego?
Niedawno w Stanach Zjednoczonych podważono zasadę neutralności sieci, co umożliwia ograniczenie swobodnego przepływu informacji. Zresztą w Polsce jest podobnie. Wiele firm dostarczających usługi internetowe klientom, którzy dużo korzystają z sieci, zmniejsza pasmo przepływu informacji. Na świecie bywa też tak, że przepływ informacji jest ograniczany z powodów kulturowych, religijnych, politycznych czy moralnych. Do tego istnieją systemy komputerowe przeprowadzające analizę semantyczną tekstu, które wyłapują m.in. informacje obraźliwe dla ważnych osób i instytucji.